WINTER IS COMING ‚ROZMNAŻACZE’ NIEPRZEBADANYCH PSÓW. KONIEC TABU KOPIOWANIA = OBCINANIA PSOM USZU.

winter-is-coming

”Skandal” -czy to słowo, to już archaizm?

Kilka miesięcy temu w środowisku hodowców (i posiadaczy) psów presa wybuchł skandal. Otóż znana (głównie z własnych internetowych autokreacji) wszystkim, którzy interesują się Dogo Canario/ Presa Canario oraz Dogo Argentino, pani nie umiała wprost odpowiedzieć na pytania, które na jej fejsbukowym profilu zadali jej właściciele dysplastycznych, po prostu kalekich Dogów Kanaryjskich pochodzących z jej hodowli. Pytania były bardzo proste i tyczyły się tego czy pani bada rozmnażane przez siebie psy pod kątem wykluczenia z tzw planów hodowlanych osobników kalekich z powodu dysplazji. Rzecz sprowadzała się do prostej odpowiedzi; ”tak” lub ”nie”, podczas publicznie dostępnej dla wszystkich zainteresowanych dyskusji, którą hodowczyni sama na własnym fejsbukowym profilu, wywołała. Odpowiedź nie padła, natomiast w trakcie ww wymiany zdań, hodowczyni kwestionowała, wraz z ”kolegą po fachu”, tj. innym tzw hodowcą DC/PC, diagnozę postawioną przez lekarzy weterynarii.

Nie ma znaczenia fakt, że ”Związek Kynologiczny w Polsce nie wymaga” (to ulubiony ”argument” wszystkich ”państwa” hodowców) od swoich członków, by poprzez certyfikowane badania określające stan stawów i określające stopień dysplazji u psów typu presa, czyli Dogo Canario/ Presa Canario, Dogo Argentino (ale i wielu innych ras np. Cane Corso, Owczarek Środkowoazjatycki, Mastif Angielski etc.), eliminowali ze swoich tzw planów hodowlanych osobniki obciążone ciężką dysplazją. Wiecie jak wyglądają ”plany hodowlane” w Polsce, prawda? Wiecie, że niektóre psy są ”modne” przez jakiś czas i kryją wtedy wszystko jak leci… (Na marginesie: należy wyraźnie podkreślić, iż w innym stowarzyszeniu, stowarzyszeniu o nazwie Polski Klub Psa Rasowego ten rodzaj badań jest już wymagany (http://a-c-e.ovh.org/przeswietlenie.pdf), jak również wymagane są badania DNA dla rozmnażanych pod szyldem PKPR psów oraz, już od roku 2010, konkretnie od dnia 20 lutego 2010r., stowarzyszenie to nie rejestruje psów okaleczonych, tj tych poddanych ”zabiegom” zmiany wyglądu poprzez cięcie ogonów i/lub uszu. Nie zapominajmy, że członkowie Związku Kynologicznego w Polsce nazywają także hodowców zrzeszonych w Polskim Klubie Psa Rasowego pseudo hodowcami… Szczyt bezczelności, nie? Do PKPR wrócę jeszcze pod koniec tego tekstu). W każdym razie, powstała strona*, na której można prześledzić ww wymianę zdań hodowców z ZKwP z posiadaczami kalekich psów zarejestrowanych w ZKwP i posiadających metryki z oznaczeniami tego stowarzyszenia. Bardzo się to niedopuszczanie do zamiecenia afery pod dywan nie spodobało tzw ”środowisku”. I zaczęło się (kolejny raz) szkalowanie mojej osoby, a także właścicieli kalekich psiaków, usiłowanie zastraszenia, groźby karalne itp. itd… ”Miłośnicy piesków” dali popis swoich możliwości, ukazujących więcej niż tylko braki intelektualne czy wątpliwą ”klasę”. Cóż, taki lajf.

*www.facebook.com/dysplazjawdogocanariopresacanario

Sposobów reakcji na ww ”styl” zwalczania osób/ akcji propagujących uświadamianie przyszłych potencjalnych nabywców psów o zagrożeniach, które mogą napotkać na swojej kynologicznej drodze jest kilka. Ja, między innymi, wybrałam poinformowanie drogą elektroniczną Zarządu Głównego Związku Kynologicznego w Polsce o tym, jak reagują członkowie tego stowarzyszenia na powstanie ww strony, której celem jest zwracanie uwagi nie tylko hodowcom psów, iż zaniedbania dotyczące podstaw etyki hodowli nie będą im dłużej uchodzić na sucho, ale i uczulenie potencjalnych nabywców, by zanim kupią psiaka, wymagali opisywanych, certyfikowanych wyników badań RTG rodziców szczeniąt od tzw hodowców. (Podobno tym ze Związku Kynologicznego w Polsce chodzi o ”dobro psów” i też by chcieli obowiązkowych badań. Podobno…)

Jak zareagował Zarząd Główny Związku Kynologicznego w Polsce na przesłany im ”skriny” z Facebooka? Żałośnie (zainteresowanym mogę udostępnić całość korespondencji). Dodajmy, że podobnie żałośnie Związek Kynologiczny w Polsce zareagował po aferze, która wybuchła na fejsbukowej grupie ”Wystawy ZkwP / FCI – wyjazdy, informacje”, 12 stycznia tego roku, po gdańskiej wystawie (11.01.2015r.) *1, *2, *3. (Przekazano mi odpowiedzi, które w tej sprawie osoba zgłaszająca problem otrzymała od Biura Zarządu Głównego ZKwP). Na końcu artykułu znajdziecie oznaczone numerkami tzw screen’y tematyczne. Nazwisko i awatar osoby, która usiłowała zwrócić uwagę na poważne nieprawidłowości i ”obudzić sumienia” członków ww fejsbukowej grupy -w tym i moje- zakryłam tylko i wyłącznie dlatego, byście skupili się na treści.

Czy na Zarządzie Głównym ZKwP zrobiło wrażenie usiłowanie zastraszenia mojej osoby, przez członka tego stowarzyszenia, hodowcę psów rasy Dogo Canario/Presa Canario, stwierdzenie przez niego, że ”powinnam się cieszyć, że jestem kobietą, bo już dawno bym miała pyszczek obity”?

(https://www.facebook.com/dysplazjawdogocanariopresacanario/photos/a.828700057185264.1073741826.828616347193635/842628202459116/?type=3&theater)

Nie. Ewidentne usiłowanie zastraszenia i ”nieśmiałe” groźby karalne na ZG ZKwP wrażenia nie zrobiły. I to przynajmniej wynika już z pierwszej odpowiedzi przesłanej mi przez Biuro Zarządu Głównego ZKwP. No, to może myślicie, że kynologiczne (w założeniu) stowarzyszenie przejęło się rozmnażaniem kalekich psów i powoływaniem do życia -można założyć, iż z pełną świadomością i premedytacją- kolejnych kalek przez swoich członków? Nie. To też nie jest tak ważne, jakby mogło się nam wydawać. ”Nieprawidłowości” przy ”zaświadczeniach” o ”legalnym” obcinaniu psom uszu? NoŁp… Pańcia odpowiadająca na moje mejle napisała coś o Rzeczniku Dyscyplinarnym *A i jakoś tak się wq…am, no i poszło.

No, to niech się ”poobrażają” ci ”przyjaciele” i ”znajomi”

Przychodzi taki moment, że powyżej pewnego poziomu syfu nie ma już jak oddychać… Kiedy opowieści dziwnej treści stają się zbyt dziwne, kiedy tzw znajomi mówią ci ”Fajnie, ze tak walczysz o te badania, masz rację, ale w tych uszach i ”zaświadczeniach”, to lepiej nie grzeb.”, i kiedy przypominasz sobie, że przecież widziałaś tego szczeniaka, kiedy przyleciał do Polski z Włoch, ”cały”, z uszami albo, kiedy ktoś ci mówił, że boi się psa zarejestrować w np. warszawskim oddziale ”po tej aferze na wystawowej grupie, bo ‚zaświadczenia’ nie ma”. Ale przede wszystkim chodzi o to, że hipokryzja ludzi, którzy mają się za hodowców, ”miłośników psów” & ”pasjonatów rasy” i ich brak elementarnej uczciwości względem tych zwierząt, bo słowo ”dobrostan” jest dla nich obce, zabija w tobie pasję, sprawia, że kynologia przestaje cię cieszyć, bo zbyt dużo już wiesz, bo zbyt wiele razy pokazano ci, że ”miłość do psów” to ostatnie o co tym ludziom chodzi. ”Reakcje” władz ZKwP mnie… dobiły (Na życzenie mogę udostępnić wam treści moich zapytań do ZG ZKwP i odpowiedzi, które na nie otrzymywałam). Wtedy trzeba sobie jasno powiedzieć: mam gdzieś to, jak bardzo poobrażają się na mnie ”zaprzyjaźnieni hodowcy”, zweryfikować autentyczność legend, którymi karmią i dowiedzieć się jak jest naprawdę.

A z wiedzy bierze się pokora

Jest mi potwornie wstyd za to, że dałam się ”urobić” znajomym hodowcom. To potwornie głupie, ale w aspekcie kopiowania autentycznie wierzyłam tym ludziom na słowo. Wizualnie zawsze wolałam Dogi Argentyńskie ze stojącymi uszami i byłam zwolenniczką kopiowania, ale dopiero w trakcie styczniowej afery zaczęłam MYŚLEĆ. Dotarło do mnie ile zachodu wymaga obcięcie w Polsce psu uszu i że nikomu nie chce się tak starać, aby walczyć z kalectwem w tych rasach, które z takim rozmachem (ta ilość!) się ”tnie’. Najgorsze jest to, że tak bardo zaufałam znajomym, że nie sprawdziłam jakie w istocie mamy w Polsce prawo. Byłam po prostu przekonana, że moi znajomi mają rację. W końcu nie mogliby przecież tak rumaczyć i kogucić, gdyby jej nie mieli, hę? A jednak… Na szczęście mam w sobie dość ”pierwiastka”, by przeciwstawić się ”autorytetom” i uwolnić się od wpływu ”lepiej wiedzących”, stąd też ten artykuł. Na końcu zamieszczam screeny z moimi wrzutkami do pierwszej dyskusji dotyczącej skandalu z pokazywaniem na wystawie okaleczonych Dogo Argentino, na wystawowej grupie. Jestem przekonana, że ogrom ludzi wciąż jeszcze myśli, pozostając w błędzie, jak ja wtedy, w styczniu tego roku, że ”nie żadnego problemu”. Wielu psiarzom wciąż się wydaje, że ‚świat kończy się na ZKwP”…

Owszem, nawet kilkutygodniowe Dogo Argentino bawią się charakterystyczny sposób, który można określić krótko: za ucho i do ziemi. I choć ludziom, którzy Dogo Argentino nie znają, którzy nigdy szczeniąt DA nie widzieli, bo całe życie ”siedzą” w Labradorach, Owczarkach Szetlandzkich, albo spanielach, ośmiotygodniowe, bawiące się Dogo Argentino czy któreś z TTB ”w akcji”, mogą wydawać się nawet ”psychiczne”, ”jakieś nienormalne” itp., to możliwe są urazy mechaniczne uszu, nawet u szczeniąt. Tylko, że sorry: całe mioty? Połowa miotu z ”mechanicznymi urazami”? 50% szczeniaków z danego krycia zostało ”pogryzionych tak dotkliwie”, że trzeba im było obydwoje uszu ciąć, akurat, ”przypadkiem” dokładnie tak, jak wymaga tego tzw tradycja rasy? Jakieś blizny, ślady po tym ”pogryzieniu”? Cokolwiek?

Zastanówcie się, Moi Drodzy: skoro tyle szczeniąt ”coś sobie robi” w uszy, to znaczy tzw hodowcy nie umieją im zapewnić odpowiedniej opieki albo wyjątkowo mocno się gimnastykują, by uszka jednak obciąć, bo ”tak lubią”. Sprawdźcie, które to hodowle, które z polskich przydomków Dogo Argentino i Dogo Canario/ Presa Canario (a może i Cane Corso? Teriery Typu Bull? Itp.) przodują w tej ”wyjątkowości”.

Dalej: ¾ miotu miało ”chore uszy”? -Ej, Chwilunia. Jeżeli tyle szczeniąt, z tylu polskich hodowli ma ”choroby uszu”, w efekcie których uszy im…? Co? Odpadają? Coś im je ”zjada”? To serio, czas na poważne badania genetyczne populacji polskich argentynów i kanarów, bo polskie psy mają jakąś paskudną, nie dającą się normalnie wytłumaczyć, skłonność do tajemniczych i na świecie nie znanych chorób uszu, które kończą się ”amputowaniem” części uszek…

Naprawdę, bez jaj, koniec tego używania pieprzu, o ”koniecznych zabiegach”.

Zestawcie sobie, Drodzy Czytelnicy, ilość Dogo Argentino z obciętymi uszami, z miotów pochodzących z lat 2013, 2014 i 2015 z tymi pierwszymi miotami po nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt w roku 2012… (Mogłabym w tym miejscu zacząć ”rzucać” przydomkami…) Zestawcie ilość psów ras dziś wciąż najczęściej ”ciętych”, po tej nowelizacji, tych, które na świat przyszły w pierwszych miesiącach roku 2012 z ”ciętymi” psiakami urodzonymi w latach 2013, 2014 i 2015 (I później…). Tzw hodowcy bali się ”ciąć” tuż po Nowelizacji, badali jak ZKwP podejdzie do zaostrzenia (magia słówka ”szczególnie”) treści Ustawy, sprawdzali na ile będą sobie mogli pozwolić i czekali… A kiedy okazało się, że ”klimat” (wciąż zadziwiająco dużo ”wyjątkowych przypadków” i honorowanych przez poszczególne oddziały ”zaświadczeń”) w ZKwP sprzyja kultywowaniu/ praktykowaniu ”tradycji”, przestali się ”obcyndalać”.

Obejrzyjcie profile polskich hodowli/ hodowców na fejsbuku, zobaczcie ile z polskich psów urodzonych po Nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt ma uszy kopiowane: cięte tylko i wyłącznie ze względów estetycznych. (Z lenistwa nie wklejam do artykułu fotek publicznie dostępnych na profilach hodowców przedstawiających szczenięta z ”zaplasterkowanymi” po ”zabiegu” kopiowania uszkami, ale mam je w swoim archiwum). Chwalą się tymi kopiowanymi psami nie tylko hodowcy, ale i zwykli ich posiadacze, osoby, które po prostu ”kupiły sobie pieska na wystawki”. Zróbcie sobie, jak ja, ranking hodowli przodujących w ”wypadkach”, które to spowodowały, że psy z określonym przydomkiem mają uszy obcięte, a w konkretnym oddziale Związku Kynologicznego w Polsce przechowywane jest jakieś ”zaświadczenie”, które to ”tłumaczy” udział okaleczonego psa w wystawach, które odbywały się od 01 stycznia 2012 roku… Wszystko to pomimo obowiązującego w Polsce od 1997 roku zakazu obcinania psom uszu (i ogonów)… [Nawet Wikipedia pomoże wam szerzej otworzyć oczy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopiowanie_(kynologia] Zapytajcie pierwszego lepszego praktykującego np. w Warszawie lekarza weterynarii czy ”ciachnie uszy” waszemu psu. Wszyscy, z którymi ja rozmawiałam, stwierdzają jednoznacznie, że zabieg ten jest nielegalny od 1997 roku i bardziej lub mniej grzecznie ucinają temat.

Aby łatwiej wam było ”ogarnąć” skalę zjawiska niezgodnego z polskim prawem obrzynania psom uszu (i/lub ogonów) i równoczesnego olewania przez wielu z członków ZKwP kwestii badań eliminujących z hodowli psy kalekie, np. półgłuche, wyjaśnię wam stan rzeczy istniejący oficjalnie do dnia 16.09.2015, kiedy to plenum stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce raczyło zadecydować, iż: od 1 stycznia 2016 r. nie będą przyjmowane na wystawy psy urodzone w Polsce po 1 stycznia 2012 r z kopiowanymi uszami i/lub ogonami. Co ciekawe jeszcze do dnia 12.10.2015, kiedy to odpisywałam pewnej Pani Katarzynie, która to odpowiadała na moje zapytania skierowane do Głównego Lekarza Weterynarii, ZKwP nie raczyło ”zaktualizować” swojego komunikatu dotyczącego cięcia uszu, choć okraszony był hasłem ”z ostatniej chwili”… Przynajmniej to co widnieje tam dziś napawa maluteńkim optymizmem*B. Choć to tylko początek drogi…

Oups!

Z jakiego powodu stowarzyszenie Związek Kynologiczny w Polsce tak nagle postanowiło zamknąć jedną z ”furtek”, tym ze swoich członków, którzy od lat z lubością -no właśnie co oni robią? ”obchodzą”?- obowiązujące w Polsce przepisy zakazu dotyczące znęcania się nad psami, poprzez okaleczanie ich ”zabiegami” obcinania im fragmentów uszu i/lub ogonów? Zgodnie z moją wiedzą i znajomością przepisów dotyczących kopiowania niektórzy z członków ZKwP po prostu Łamią polskie prawo. Uważam, że do tzw decyzyjnych członków stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce najprawdopodobniej doszło wreszcie, że nie istnieje coś takiego, jak określone w wiszącym jeszcze 10 października na stronach ZKwP komunikacie ”z ostatniej chwili”, ”stosowne zaświadczenie lekarskie”. Pomysł na alibi? Czy tylko niewiedza skutkuje ułatwieniem znęcania się -kopiowanie jest kwalifikowane jako bezzasadne okaleczenie- przez część członków ZKwP nad psami, to pożałowania godne ”zaświadczenie”, nie posiada absolutnie żadnej mocy prawnej. Prawdopodobne wydaje się, iż to dlatego właśnie Zarząd Główny Związku Kynologicznego w Polsce (te ”decyzyjne” osoby w ZKwP) nie podjął się wyjaśnienia powodów, dla których od pierwszego stycznia przyszłego roku okaleczone, urodzone w Polsce psy nie będą mogły brać udziału w organizowanych przez ZKwP wystawach, choć dotąd ZKwP nie miało z okaleczonymi psami na wystawach żadnych problemów, brali jak leciało…

Z treści komunikatu umieszczonego na oficjalnej stronie internetowej prywatnego stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce, widniejącego na niej przez prawie cztery lata, czyli co najmniej do 12 października 2015r., po wprowadzeniu do Ustawy o Ochronie Zwierząt zapisu nie pozostawiającego złudzeń, iż kopiowanie uszu u psów jest w Polsce zabronione i przez prawie cztery lata po tym jak ZKwP niby przyjął do wiadomości treść tej ustawy, wynikało jasno, iż władze Związku są w pełni świadome, iż nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt jedynie podkreśliła jednoznacznie, wymieniając ”kopiowanie”, zakazane na terenie RP od 1997 roku okaleczanie psów ”zabiegiem” obcinania im fragmentów uszu i/lub ogonów, jako formę znęcania się nad nimi. Wynikało to z fragmentu: ”W związku z uchwaloną przez Sejm RP nowelizacją Ustawy o Ochronie Zwierząt (DZ.U.2011,nr 230, poz.1373), która w art.6, ust.2, pkt. 1 w sposób nie budzący wątpliwości zakazuje wykonywania zabiegów kopiowania uszu i ogonów”. Można przypuszczać, iż brak logiki w dalszej treści ww ”komunikatu” wynikał ze świadomego działania jego autorów.

Punkt pierwszy tego ”komunikatu” wydawał się być jednoznaczny, natomiast w drugim pojawiało się coś absolutnie niezwykłego. Otóż, w treści punktu drugiego mieliśmy słowo ”kopiowanie” użyte w sposób sugerujący, iż czysto estetyczny ”zabieg”, wykonywany pod pełną, narażającą życie szczeniaczków, narkozą, na zupełnie zdrowych psiakach (nawet gdy kopiowanie psów było w Polsce dozwolone, czyli przed rokiem 1997, nie wydaje się realne, by uczciwy, etyczny lekarz weterynarii, ryzykował tak poważny ”zabieg” na zwierzęciu niezdrowym), ma jakieś ”lecznicze wartości”, bo to miało sugerować sformułowanie ”przeprowadzony z poszanowaniem art.27 Ustawy o Ochronie Zwierząt (DZ.U.1997, nr 111, poz.724)”. A przecież artykuł 27 mówi, iż zabiegi lekarsko weterynaryjne dopuszczalne są na zwierzętach tylko w przypadkach koniecznych dla ratowania ich życia bądź zdrowia lub też z powodu koniecznego ograniczenia ich populacji. Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt wymienia ”zabieg” kopiowania, jako ten, który zabroniony jest w szczególności. Ale po tekście z rzekomymi ”wyjątkowymi przypadkami” ”legalnego kopiowania”, prywatnego stowarzyszenia ZKwP, które w swoim regulaminie nie odnosi się do ”zabiegów” okaleczania psów, do którego tak mocno przywiązani są jego niektórzy członkowie (w szczególności ci związani z rasami Dog Kanaryjski, Dog Argentyński, Owczarek Środkowo Azjatycki, na co dowodem jest choćby ostatnia XXII Klubowa Wystawa Molosów) mieliśmy kolejny;właściciel psa zobowiązany jest dołączyć do zgłoszenia oryginał lub, poświadczoną przez jego macierzysty oddział ZKwP, kopię stosownego zaświadczenia lekarskiego, które musi zawierać, umożliwiające weryfikację, szczegółowe dane kontaktowe lecznicy i wystawiającego zaświadczenie lekarza”.

No, to zadajmy parę pytań;

Pomijając już te ”oryginały” i ”kopie” ”poświadczane przez macierzyste oddziały” -że niby co? Te wszystkie panie i panowie mają jakieś ”przeszkolenie z zakresu weryfikowania autentyczności dokumentów” (bo jak inaczej? -cha cha cha…) nieposiadających żadnej wartości (prawnej podstawy), w dodatku? Tych wszystkich ”paszportów Polsatu”? To jest naprawdę świetne, bo im dalej w las… Ale ok, zostańmy przy ”zaświadczeniach”, co to znaczy ”stosowne zaświadczenie”? Czy ”stosowne” zaświadczenie to byłoby takie, które ma podstawę prawną? Jaką więc podstawę prawną mają te tzw ”zaświadczenia”, które to wymyśliło sobie prywatne stowarzyszenie Związek Kynologiczny w Polsce na potrzeby usprawiedliwiania (?) ”zwyczaju”, z którego członkowie tego stowarzyszenia nie mają ochoty rezygnować? Jaką podstawę prawną mają ”zaświadczenia”, które mają stanowić, jak możemy przypuszczać, alibi dla tych, z tych członków ZKwP, którzy pomimo obowiązującego w Polsce zakazu okaleczania psów poprzez umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 (…) a także wszelkie zabiegi mające na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywane w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia, a w szczególności przycinanie psom uszu i ogonów (kopiowanie), wciąż psy okaleczają, bo ”pies z ciętymi uszami i/lub ogonem wygląda lepiej”? Zastanów się Drogi Czytelniku, zadaj te pytania lekarzowi weterynarii, do którego lecznicy zabierasz swojego zwierzaka albo pisz do Głównego Inspektoratu Weterynarii lub bezpośrednio do Głównego Lekarza Weterynarii.

Jakie zaświadczenia może, zgodnie z prawem i w poszanowaniu Kodeksu Etyki Lekarza Weterynarii wystawiać praktykujący w Polsce lekarz weterynarii? Jakie zaświadczenia, poza tym dotyczącym wyjazdu za granicę ze zwierzęciem towarzyszącym (zaświadczenie o szczepieniach)? Jakie są inne tego rodzaju dokumenty posiadające podstawę prawną i wzór (druk akcydensowy), które wydawane są przez praktykujących w Polsce lekarzy weterynarii?

Jak wygląda wzór ww ”zaświadczenia” o ”legalnym, medycznym kopiowaniu” (oksymoron level hard), o którym mowa była w komunikacie, który wisiał na oficjalnej stornie internetowej prywatnego stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce przez prawie cztery lata, co najmniej do 12 października 2015, od nowelizacji Ustawy o Ochronie zwierząt? Polecam sobie pogadać w weterynarzami, z tymi wolnymi od tzw układów towarzyskich w ZKwP, którym zależy na praktyce. Zapytajcie ich, jak rozumieją artykuł 27 Ustawy o Ochronie Zwierząt.

W przypadku wyrażenia zgody na procedurę eutanazji mamy do czynienia z OŚWIADCZENIEM, ale oświadcza właściciel/ opiekun zwierzęcia, a nie lekarz weterynarii. Mamy wtedy dokument, którego wzór jest powszechnie dostępny w internecie, w postaci OŚWIADCZENIA właściciela/ opiekuna zwierzęcia o wyrażeniu zgody na wykonanie zabiegu lekarsko weterynaryjnego.

Tak więc, przy okazji zabiegów wykonywanych na zwierzętach towarzyszących (pies/ kot) to nie lekarz weterynarii ”zaświadcza”, że wykonał zabieg zgodnie z prawem, to jest, a w każdym razie powinno być jasne samo przez się, a osoba prawnie za zwierzę odpowiedzialna wyraża zgodę na przeprowadzenie przez danego lekarza weterynarii konkretnego zabiegu. Co to jest, w takim razie, to coś, ten, w istocie, pseudo dokument, który sobie wymyśliło prywatne stowarzyszenie Związek Kynologiczny w Polsce, by ”zgodnie z prawem”, ”z poszanowaniem art 27 UoOZ” okaleczać psy? Co to za pseudo dokument, to ”zaświadczenie” HONOROWANE wciąż jeszcze przez ZKwP, ale, zgodnie z treścią najnowszego komunikatu, tylko do 01.01.2016, o czym poinformowało to prywatne stowarzyszenie na swojej oficjalnej stronie po tym jak 16.09.2015r. uchwaliło zakaz?

Na czym stawiają/ stawiali swoje pieczątki i co w istocie podpisują/ podpisywali lekarze weterynarii, którzy wystawiali -czy czas przeszły oby na pewno jest właściwy?- członkom Związku Kynologicznego w Polsce ”zaświadczenia” dokumentujące, iż wykonali ”zabieg” kopiowania ”w celu medycznym”? Na czym stawiają swoje pieczątki i co w istocie podpisują lekarze weterynarii, którzy KONSULTUJĄ przypadki okaleczonych ”zabiegiem” kopiowania psów, na rzecz prywatnego stowarzyszenia hodowców psów? Art. 35 KODEKSU ETYKI LEKARZA WETERYNARII mówi: ”Lekarz weterynarii, udzielając konsultacji na rzecz organizacji handlowych, przemysłowych, związków hodowców zwierząt lub innych podmiotów w gospodarstwie lub hodowli, obowiązany jest do poinformowania lekarza weterynarii, który sprawuje opiekę nad zwierzętami w tej hodowli lub gospodarstwie o ustaleniach i zaleceniach, jakie przekazał właścicielowi lub opiekunowi zwierząt, których dotyczyła konsultacja”.

Jak myślicie czy po 01.01.2016r. takie ”zaświadczenia” wciąż jeszcze będą wystawiane, czy też może brak możliwości pokazywania okaleczonych, urodzonych w Polsce po 01.01.2012r. spowoduje nagły spadek ”wyjątkowych wypadków”, tych ”pogryzień”, po których nie ma śladu (ani jednej blizny!) i mitycznych, nieznanych medycynie weterynaryjnej, ”chorób” uszu. [Na marginesie: obcinanie jest podstawą wszelkiego leczenia! Np. jak na plaży postawisz stopę na rozbitym szkle i paskudnie pokaleczysz sobie podeszwę stopy, to przecież lekarz od razu ci stopę ucina, nie 🙂 ? Tnie się aż do kolana, prawda? A drugą nogę obcina się ”ze względów estetycznych”, bo ”głupio wygląda się” z tylko jedną nogą obciętą.]

Skoro wszystko jest cacy, to dlaczego tak trudno ZOBACZYĆ takie ”zaświadczenie”? Dlaczego hodowcy nie wrzucają na swoje fejsbukowe profile skanów tych ”zaświadczeń”? Dlaczego tak trudno jest poznać nazwiska weterynarzy, którzy te ”zaświadczenia” wystawiają? Skąd tyle obaw? Po co te TAJEMNICE?

Co to są za świstki, to czym dysponują poszczególne oddziały ZKwP? (https://www.youtube.com/watch?v=m6cuNm9fMZg)

Co jest napisane w każdym z ”zaświadczeń” wystawionych jako alibi (?) do obcięcia uszu u każdego ze znanych fanom rasy, wystawowych, okaleczonych tzw Championów? Naprawdę są tam imiona i nazwiska autentycznych, istniejących realnie lekarzy weterynarii, mających prawo do prowadzenia praktyki weterynaryjnej? Są w tych ”zaświadczeniach” adresy prawdziwych lecznic weterynaryjnych, które pod wymienionymi adresami naprawdę funkcjonują? Są te ”zaświadczenia” poświadczone oryginalnymi pieczątkami praktykujących lekarzy weterynarii?

Co z tymi wszystkimi psami i sukami, nieszczęsnymi okaleczonymi Dogo Canario/Presa Canario i Dogo Argentino, Cane Corso, Owczarkami Środkowoazjatyckimi, Terierami Typu Bull i przedstawicielami innych ras, których właścicielom nie udało się ”załatwić” ”zaświadczenia”? Co z TTB takimi jak American Pit Bull Terrier, które nie są rejestrowane w ZKwP? Jak to się dzieje, że ”pity” mają obciachane uszy albo Alano Espaniol? Ile jest w rękach polskich tzw hodowców okaleczonych psów, tych sprowadzonych do Polski jako ”kompletne”, czyli z uszami (i lub ogonami) nieobciętymi i którym po drodze między jednym prawnie za nie odpowiedzialnym właścicielem, a drugim, po tym jak zostały sprzedane przez tego pierwszego i pierwszy raz pokazane, nie na wystawie, ale na fejsbuku, żeby było zabawniej, ‚coś się z uszami stało’, ale nie ma na to ‚coś się stało’ żadnego ”pokrycia” w żadnym ”zaświadczeniu”? Może hodowcy/ posiadacze okaleczonych psów mają jakieś ”zaświadczenia” od weterynarzy z zagranicy? Może ”zaświadczenie” jest od lekarza X, a ucho obciął lekarz Y? To też można sprawdzić! To może być trudne do ustalenia, ale jest możliwe. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby przepisy dotyczące utrzymywania psów ras uznawanych za agresywne nie były w Polsce aż tak prawie martwe. Szczęśliwie (jak wszyscy wiemy) prawie robi wielką różnicę -na temat tego zagadnienia, tych ‚prawie’ martwych przepisów, także wkrótce poczytacie.

Wracając jednak do obrzynania psom uszu: tak już tylko dla zasady zapytam, co z osobami, które psów na wystawach ZKwP nie wystawiają, ale uszy im oberżnęły, bo tak psy ”wyglądają lepiej”? Co z tymi wszystkimi tzw petami, ‚psami nie na wystawy’, których zdjęcia można oglądać np. na tzw grupach, na fejsbuku? (Czy muszę wymieniać nazwiska? O! Przy okazji: pozdrawiam Śląsk i pana, którego York żony się nie słucha, ale on ma Dogo Argentino, bo jest gość’u…) Co z tymi nieszczęsnymi Terrierami Typu Bull, szczególnie: co z NIEUZNAWANYMI PRZEZ ZKwP (bo nie uznaje ich za rasę FCI) American Pit Bull Terrierami, z których tyle ma poobrzynane uszy, na co dowodami są zdjęcia na kilogramy zamieszczane na grupach tematycznych przez ich właścicieli? Czy ci ”miłośnicy psów” też jakieś ”zaświadczenia” sobie pozałatwiali czy ot tak, po prostu pojechali do znajomego/ poleconego przez kogoś ”dobrze poinformowanego” weta, zapłacili kilka stówek/ tysiączek i uszka sobie ciachnęli, żeby się potem ”nową fryzurką” na fejsiku chwalić? Jak ci wszyscy ludzie to robią? Jak się ”załatwia” oberżnięcie psu uszu w kraju, w którym uszu ze względów estetycznych się nie tnie od prawie dwudziestu lat, bo jest to przestępstwem, jak twierdzą pytani przeze mnie o ”zabiegi” kopiowania, różni warszawscy lekarze weterynarii ? Kto pomaga? Kto ”poleca”? Kto tnie?

Żaden lekarz weterynarii nie wystawia ”zaświadczeń” mówiących, że wykonał zabieg zgodne z prawem.

Żaden lekarz weterynarii nie wystawia ”zaświadczeń” mówiących, iż wykonał ”zabieg” ”leczniczego kopiowania”, a przynajmniej nie wystawiają takich ”zaświadczeń” lekarze weterynarii na życzenie osób nie będących członkami prywatnego stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce, ponieważ; nie istnieje coś takiego jak ”kopiowanie ze względów medycznych”, nikomu, kto nie jest członkiem kynologicznej organizacji nie przyszłoby do głowy żądać od lekarza weterynarii takiego ”zaświadczenia”, bo ludzie spoza tego środowiska nie miewają ciągot do łamania Ustawy o Ochronie Zwierząt w punkcie mówiącym o zakazie kopiowania, po to by swoje psy ciągać po ”wystawkach”. ”Dresiarze” też swoje psy okaleczają, ale ”przynajmniej” nie udają, że robią to ”z przyczyn leczniczych”. Sprawą nielegalnego kopiowania trzeba się zająć także ze względu na psy spoza organizacji kynologicznych ponieważ ZAKAZ OKALECZANIA PSÓW ”ZABIEGIEM” KOPIOWANIA DOTYCZY WSZYSTKICH PSÓW W POLSCE, NIE TYLKO TYCH Z ZKWP, CZY KTÓREGOKOLWIEK INNEGO PRYWATNEGO STOWARZYSZENIA, ALE WSZYSTKICH PSÓW W POLSCE.

Nie wydaje się właściwym pisanie o tym procederze w czasie przeszłym było stosowne, dokąd ta forma znęcania się nad zwierzętami nie zacznie być odczuwalna dla dopuszczających się znęcania, w sposób znaczący (kara pozbawienia wolności, konfiskata psów, zakaz prowadzenia hodowli, zakaz prowadzenia praktyki weterynaryjnej itp.) Tak więc: z jakiego powodu osoby będące właścicielami psów poddanych ”zabiegowi” kopiowania nie przedstawiają w swoich oddziałach Związku Kynologicznego OŚWIADCZEŃ, iż wyraziły zgodę na przeprowadzenie ”zabiegu” ”leczniczego” kopiowania, a zamiast tego składają w ZKwP te pseudo dokumenty (podstawa prawna: jaka jest?) tzw ”zaświadczenia”, które to mają być sporządzone przez lekarzy weterynarii, którzy to w swoich weterynaryjnych przychodniach dokonali owego ”leczniczego kopiowania”? Czy chodzić może ”tylko” o to, że takie oświadczenie (wystawiane na potrzebę prezentowania okaleczonego psa na wystawach ZKwP) ”zbyt jednoznacznie” wskazywałoby w każdym z przypadków na… popełnienie przestępstwa? Zarówno przez lekarza weterynarii, jak i właściciela psa? I wskazywałoby równocześnie naturę tzw regulacji obowiązujących w prywatnym stowarzyszeniu Związek Kynologiczny w Polsce?

Czy można mieć jeszcze wątpliwości, iż ZKwP zrobiło naprawdę dużo, by swoim członkom stwarzać dogodne warunki i utrzymywać klimat akceptacji dla kultywowania barbarzyńskiej tradycji okaleczania psów? To prywatne stowarzyszenie robi/ robiło tak wiele, by pomagać swoim członkom wprost -no właśnie: CO ROBIĆ? Łamać?- zapisy Ustawy o Ochronie Zwierząt, zabraniające procederu okaleczania psów, a praktycznie nie robi niczego, by dopilnować ich dobrostanu np. poprzez wprowadzenie wymogów hodowlanych nakazujących przeprowadzanie badań wykluczających genetyczne obciążenia u zwierząt rozmnażanych pod swoją egidą oraz zabraniających rozmnażania psów obciążonych schorzeniami o podłożu genetycznym (dysplazja, głuchota, choroby serca etc.), by w efekcie minimalizować liczbę kalekich, cierpiących i niechcianych psów, zapełniających schroniska. Psów, nie zapominajmy, na które nieszczęśni Nabywcy wydają ciężko przez siebie zarobione tysiące złotych, zanim zostaną zupełnie bez pomocy, z kalekimi psami, na utrzymywanie których ich nie stać albo z prowadzeniem, których po prostu sobie nie radzą…

A może ”zaświadczenia” zawierają nieprawdziwe dane?

Może widnieją na nich nazwiska nieistniejących weterynarzy?

Może ”podbijane” są pieczątkami osób, które straciły już prawo wykonywania zawodu ”lekarz weterynarii”?

Może adresy placówek wpisane są w tych ”zaświadczeniach” nieczytelnie?

Może te ”zaświadczenia” wytwarzane są przez samych hodowców/ posiadaczy psów na domowych drukarkach?

Ile z tych ”zaświadczeń” może być ”kopiami” czegoś co ktoś, kiedyś faktycznie wystawił, ale potem to ”poszło w obieg” i zaczęło ”żyć własnym życiem”? Przecież Photoshop wcale nie jest aż tak trudny w obsłudze…

Jest możliwe, że na tych ”zaświadczeniach” widnieją ”podpisy” i ”pieczątki” weterynarzy, którzy ”zabiegu” na danym psie nigdy nie wykonali… Podpisy spreparowane/ podrobione…

Kto, ale TAK NAPRAWDĘ SPRAWDZA treść tych ”zaświadczeń”?

I czy w ogóle sprawdzane są zawarte w nich dane?

Czy jest jasne kogo należy wypytać o ”chorobę uszu” albo ”przypadek pogryzienia”, w którego wyniku dany pies ma uszy obcięte?

Kto może wyjaśnić tę niesamowitą symetrię zgodnie z którą uszy są przycięte? Jeżeli istnieją ”zaświadczenia”, z których wynika, iż jedno ucho coś tam, a drugie to dla estetyki, to WOW… Serio. Mają rozmach s…y.

Raz jeszcze przypomnę, że jeżeli osoba odpowiedzialna w sensie prawnym za danego psa, posiada poświadczone oryginalną pieczęcią i podpisem lekarza weterynarii ”dokumenty” dotyczące ”zabiegu” kopiowania, tj datę jego wykonania, adres placówki weterynaryjnej itp, oznacza to, iż posiada potwierdzenie nie na to, że może bez przeszkód wystawiać psa na wystawach organizowanych przez prywatne stowarzyszenie ZKwP, ale że ‚dokument’ ten jest dowodem na popełnienie przestępstwa przez danego lekarza weterynarii. Różnica jest jedynie taka, że w przypadkach, w których osoby prawnie za poszczególne psy odpowiadające posługują się ”zaświadczeniami” nieczytelnymi, spreparowanymi/ sfałszowanymi, z których nie można odczytać ani nazwiska lekarza weterynarii, ani adresu placówki weterynaryjnej, i z samej tylko treści ”zaświadczenia” dowiedzieć się kto z imienia i nazwiska, poza właścicielem psa, odpowiedzialny jest za okaleczenie danego zwierzęcia, ustalenie komu i kiedy właściciel zwierzęcia zapłacił za jago okaleczenie, będzie trudniejsze i czynności sprawdzające zajmą policji/ prokuraturze więcej czasu.

Ustawa o Ochronie Zwierząt jest nadrzędna względem przepisów, jakiegoś prywatnego stowarzyszenia, np. Związku Kynologicznego w Polsce.

Ustawa o Ochronie Zwierząt mówi wprost, że kopiowanie na terenie RP jest zakazane. Oznacza to w praktyce, że każdy posiadacz okaleczonego kopiowaniem (lub kurtyzowaniem) psa powinien być w stanie podać dokładne informacje na temat tego kto, gdzie i kiedy psa, za którego dany właściciel jest odpowiedzialny, okaleczył. Czy członków Związku Kynologicznego w Polsce obowiązują jakieś inne prawa niż pozostałych obywateli RP?

”Donkiszotyzm”

Poniżej zamieszczam treść przesłaną przeze mnie 11 września 2015 r. do warszawskiego komisariatu przy ulicy Grenadierów, któremu to podlega komisariat Warszawa Wesoła, na którego terenie miała miejsce tegoroczna Klubowa Wystawa Molosów:

Dzień dobry.

Prywatne stowarzyszenie Związek Kynologiczny w Polsce toleruje u swoich członków łamanie Ustawy o Ochronie Zwierząt, w punkcie zabraniającym okaleczania psów zabiegami kopiowania (skracania małżowin usznych). Ustawodawca jednoznacznie zakwalifikował kopiowanie jako zabieg mający na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywany w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia. Tym samym zabieg kopiowania wypełnia znamiona przestępstwa jakim jest znęcanie się nad zwierzęciem poprzez umyślne zranienie lub okaleczenie go, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu. Za obowiązującą ustawą:

Art. 6.1a. Zabrania się znęcania nad zwierzętami.

2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:

1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 r. o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych, w tym znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie, a także wszelkie zabiegi mające na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywane w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia, a w szczególności przycinanie psom uszu i ogonów (kopiowanie)”.

Podręcznik dla studentów medycyny weterynaryjnej autorstwa prof. dr. Marka Żakowicza ”Chirurgia małych zwierząt”, podręcznik, z którego uczyło się wielu praktykujących dziś lekarzy weterynarii, mówi jasno, iż skracanie małżowin usznych (kopiowanie) jest zabiegiem wykonywanym ze skazań estetycznych. Za prof. dr. Markiem Żakowiczem: ”Skracanie małżowin usznych (abbreviatio auriculae). Wskazania: względy estetyczne u niektórych ras psów.

Celem zabiegu jest usunięcie tylnej części małżowiny usznej, co powinno zmienić ustawienie opadającego ucha na ucho stojące. Jednocześnie zmieniony kształt ucha ma harmonizować z sylwetką zwierzęcia. Z tego względu dla każdej rasy istnieją nieco inne wskazania odnośnie do wielkości i kształtu usuwanej części. Małżowiny.

Technika zabiegu dla wszystkich ras psów jest wspólna. Przeprowadza się go u zwierząt, które nie przekroczyły 3-4 miesiąca życia. Najodpowiedniejszy jest wiek 2-2,5 miesiąca, jakkolwiek można skracać małżowiny także u psów w wieku 4-6 tygodni”. Ustawodawca najwyraźniej podzielał opinię, iż obcinaniem psom uszu, szczególnie obcinaniem wynikającym z tzw tradycji, niczego się nie leczy i że zabiegi takie, będące jedynie okaleczeniem pod całkowitą narkozą, zabiegi wynikające tylko i wyłącznie z widzi mi się osoby odpowiedzialnej za psa w sensie prawnym, są niewłaściwe i należy ich zakazać. (W załącznikach przesyłam skany z ww podręcznika)

Opinię na temat bezpodstawnego i prawnie zabronionego okaleczania psów nazywanego kopiowaniem dosyć jednoznaczną miał także główny Lekarz Weterynarii w roku 2005: ”Główny lekarz przypomniał podległej sobie Inspekcji Weterynaryjnej, że powinna kontrolować przestrzeganie prawa zarówno przez weterynarzy, jak i opiekunów psów. Według ustawy inspektorzy mogą odebrać psa lub zarekwirować weterynarzowi narzędzia służące do przycinania uszu i ogonów („kopiowania”). Powinni też zawiadomić policję lub prokuraturę o złamaniu prawa przez opiekuna psa i weterynarza.

(http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2546489.html ).

Jako ”ciekawostkę” dodam, iż jak dotąd nie znalazłam w Warszawie ani jednego Lekarza weterynarii, który pytany przez mnie o kopiowanie nie przerwałby mi, stwierdzając definitywnie, iż okaleczanie psów jest w Polsce procederem nielegalnym od roku 1997 (Nawet polskojęzyczna Wikipedia nie pozostawia w tej kwestii czytającemu wątpliwości: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kopiowanie_(kynologia). Weterynarze sami dodają, że zabieg kopiowania nie ma żadnych ”właściwości leczniczych”.

Całkowicie nietrafne jest stanowisko prywatnego stowarzyszenia o nazwie Związek Kynologiczny w Polsce, które to mówi, że ‚kopiowanie jest dozwolone w przypadkach gdy wykonywane jest dla ratowania zdrowia’. KOPIOWANIE NIGDY nie jest wykonywane ze wskazań MEDYCZNYCH, a zatem nigdy nie służy ratowaniu zdrowia.

Pomimo tego na internetowej stronie Związku Kynologicznego w Polsce znajdujemy nielogiczną i wprowadzającą w błąd czytającego treść. ZKwP od 01.01.2012 udaje, że w końcu zaczyna stosować się do polskiego prawa, które obowiązuje od 1997 roku i od daty 01.01.2012 niby zakazuje udziału w wystawach zwierząt okaleczonych, ale z drugiej strony stwierdza, że w ”wyjątkowych przypadkach” mogą one brać w wystawach udział. Przy czym PODKREŚLAM: nie należy zapominać, że okaleczanie psów, nazywane przez ”kynologów” kopiowaniem jest w Polsce zakazane od roku 1997 i DOTYCZY WSZYSTKICH PSÓW W POLSCE, A NIE TYLKO TYCH ZAREJESTROWANYCH W stowarzyszeniu o nazwie ZWIĄZEK KYNOLOGIZNY W POLSCE:

Treść ze strony ZKwP:

”KOMUNIKAT Zarządu Głównego ZKwP W związku z uchwaloną przez Sejm RP nowelizacją Ustawy o Ochronie Zwierząt (DZ.U.2011,nr 230, poz.1373), która w art.6, ust.2, pkt. 1 w sposób nie budzący wątpliwości zakazuje wykonywania zabiegów kopiowania uszu i ogonów, Zarząd Główny na posiedzeniu w dn. 29.10.2011 podjął następujące uchwały:

1. Wszystkie psy urodzone w Polsce po 01.01.2012r. muszą mieć pozostawione naturalne uszy i ogony. Kierownicy sekcji ras zostają zobowiązani do zaznaczania w protokółach kontroli miotów każdego przypadku ciętego ogona i/lub uszu oraz zgłaszania tego faktu zarządowi oddziału. W rasach, w których występują ogony szczątkowe i/lub skrócone, ogony wszystkich szczeniąt muszą zostać opisane w protokółach kontroli miotów, a następnie w metrykach i rodowodach.

2.Od 01.01.2012r. zostaje wprowadzony zakaz wystawiania psów z kopiowanymi ogonami i/lub uszami. Zakaz ten dotyczy WYŁĄCZNIE psów URODZONYCH W POLSCE PO 01.01.2012. W wyjątkowych przypadkach dopuszcza się przyjęcie na wystawę psa urodzonego w Polsce po 01.01.2012 i poddanego zabiegowi kopiowania, o ile zabieg został przeprowadzony z poszanowaniem art.27 Ustawy o Ochronie Zwierząt (DZ.U.1997, nr 111, poz.724). W takim przypadku właściciel psa zobowiązany jest dołączyć do zgłoszenia oryginał lub, poświadczoną przez jego macierzysty oddział ZKwP, kopię stosownego zaświadczenia lekarskiego, które musi zawierać, umożliwiające weryfikację, szczegółowe dane kontaktowe lecznicy i wystawiającego zaświadczenie lekarza takie jak: nazwisko, adres, nr telefonu oraz adres e-mail. Zaświadczenie pozostaje w dokumentach wystawowych organizatora imprezy.

3. W dniu 18.03.2015 Plenum ZG ZKwP uchwaliło, że zaświadczenia lekarskie wystawione przez lekarzy weterynarii z zagranicy po tej dacie nie będą honorowane. Psy z takimi zaświadczeniami nie będą przyjmowane na wystawy.” -Odnośnie punktu 3.: Posiadacze psów pochodzących z zagranicznych hodowli np. z Włoch, czy Węgier, twierdzili często, że ”zaświadczenia” ich nie dotyczą, bo psy są ”importami” i kopiowane były za granicą. Niestety arogancja idzie w parze z ignorancją, gdyż osoby te zapominają, że np. w tych krajach także obowiązuje zakaz kopiowania, co więc jest w tych ”papierach”, które to niby usprawiedliwiają okaleczanie importowanych psów? A może takie ”dokumenty w ogóle nie istnieją? W przypadkach budzących wątpliwości należy zwrócić się do zagranicznych hodowców, z hodowli, których pochodzącą będące dziś w rękach polskich posiadaczy, okaleczone psy, by od nich uzyskać informacje dotyczące tego, czy psy do polski przekazane były z uszami naturalnymi, czy też sprzedane zostały jako zwierzęta po zabiegu kopiowania.

Członkowie ZKwP wmawiają sobie samym i wszystkim w około, że istnieje możliwość ”legalnego” skopiowania psa, czyli obcięcia mu uszu, ”z poszanowaniem obowiązującej ustawy”, twierdząc, że ”pies był skopiowany ze względów medycznych”, co po prostu jest niemożliwe (Raz jeszcze odsyłam do cytowanego na początku podręcznika). Czy używanie przez te osoby słowa ”kopiowanie” w sposób sugerujący, że to zabieg ”leczniczy” ma usprawiedliwiać ich nielegalne praktyki i przekonać zainteresowanych, że skracanie małżowin usznych u psów (z łac abbreviatio auriculae) jest zbiegiem legalnym oraz jest to zabieg mający podłoże/przesłanki medyczne? KOPIOWANIE NIE JEST ZABIEGIEM, KTÓRY WYKONYWANY JEST ZE WSKAZAŃ MEDYCZNCH, JEST TO ZABIEG TYLKO I WYŁĄCZNIE ESTETYCZNY, zabroniony przez prawo polskie, a także prawo włoskie, węgierskie i np. czeskie. Kopiowania, czyli bezsensownego, powodowanego jedynie ”widzi mi się” człowieka okaleczania psów zakazuje wiele innych krajów UE. Mimo to posiadacze okaleczonych zwierząt opowiadają legendy o ”chorobach uszu” i przypadkach ”pogryzień”, które mają tłumaczyć nielegalne zabiegi którym poddali swoje psy. (Na marginesie, chodzi o rasowe psy, posiadające materialną wartość, a te rzekome ”przypadki pogryzień” nie są zgłaszane np. policji i hodowcy/posiadacze psów nie starają się dochodzić swoich praw, zadość uczynień od osób odpowiedzialnych za te rzekome pogryzienia, czyli właścicieli psów, które zaatakowały ich psy. Dodatkowo, jeżeli hodowca nie jest w stanie chronić swoich psów przed tym, by się ze sobą nie ”gryzły”, to nie powinien mieć ich aż tylu ile ma, bo nie jest w stanie zapewnić im odpowiednich warunków)

Z ww powodów zwracam się z prośbą o policyjną interwencję patrolu z komisariatu Warszawa – Wesoła, przy ul. Praskiego Pułku 21, podczas organizowanej przez prywatne stowarzyszenie Związek Kynologiczny w Polsce wystawy psów, która odbywać się będzie w dniach 12-13.09.2015, oficjalny adres imprezy kynologicznej: Warszawa – Stara Miłosna, HIPODROM, ul. Praskiego Pułku 89, od godziny 10.00, w dniu 13 września, czyli podczas części wystawy, nazwanej KLUBOWĄ WYSTAWĄ MOLOSÓW. Jest to najbardziej prestiżowa wystawa, spośród tych, na których w Polsce hodowcy psów ras Dogo Canario/Presa Canario (Dog Kanaryjski) i Dogo Argentino (Dog Argentyński), czyli psów ras najczęściej okaleczanych nielegalnym zabiegiem kopiowania, mogą swoje psy prezentować, w związku z czym interwencja w niedzielę będzie nieocenioną pomocą w walce z przestępstwami dotyczącymi zwierząt, gdyż więcej okaleczonych psów prezentowanych będzie tego dnia; Dogi Argentyńskie od godziny 10.00 rano, a niedługo po nich Dogi Kanaryjskie.

Interwencja patrolu policji miałaby polegać na spisaniu danych z tzw ”zaświadczeń”, które posiadać muszą osoby prawnie odpowiedzialne za każdego z okaleczonych psów (Wymaga tego od wystawców sam Związek Kynologiczny w Polsce). Na ”dokumencie” ma być widoczny i możliwy do odczytania adres placówki weterynaryjnej, w której dokonano zmiany wyglądu uszu psa, czytelny podpis lekarza weterynarii, który zabiegu dokonał, czytelna pieczęć lekarza weterynarii, oraz informacje o danym zwierzęciu i dane jego właściciela. Osoby nie posiadające ”zaświadczeń”, a pomimo tego wystawiające psy powinny zostać odnotowane, ich dane powinny zostać spisane i rozpoczęta powinna zostać procedura sprawdzająca, dotycząca tego, czy faktycznie tzw zaświadczenie ”zostało w torebce, w samochodzie”, ”zostawiłam/em w domu” itp. Jeżeli procedura weryfikująca istnienie ”zaświadczeń” ”zapomnianych” i ”zgubionych” wykaże całkowity brak ”zaświadczeń” policja podjąć powinna odpowiednie czynności, a jakie to już Państwo sami najlepiej wiecie. Dodam, iż Główny Inspektorat Weterynarii poinformował mnie, że: ”Główny Lekarz Weterynarii zwrócił się jednocześnie w przedmiotowym piśmie z prośbą, aby sędziowie wnikliwie weryfikowali zaświadczenia wydane hodowcom przez lekarzy weterynarii o wykonaniu u psa takiego zabiegu oraz zwracali szczególną uwagę na przypadki, w których od jednego hodowcy pochodzi więcej niż jeden pies z przyciętymi uszami i ogonem”. Tak więc Zarząd główny ZKwP został poinformowany, iż tzw kynolodzy Z Związku Kynologicznego w Polsce powinni wymagać od swoich członków ”trzymania przy sobie” tzw zaświadczeń.

Główny Inspektorat Weterynarii odpowiadając mi, poprzez osobę Pani Katarzyny W-kopiując treść mejla do artykułu pozostawiam tylko pierwszą literę nazwiska- przekazał mi taką informację:

”Odnosząc się do dokumentacji medycznej leczonych zwierząt, informuję, iż zgodnie z przepisem art. 53 ust. 2 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt (Dz. U. z 2014 r., poz. 1539 z późn. zm.), lekarze weterynarii są obowiązani do prowadzenia dokumentacji lekarsko-weterynaryjnej z wykonywanych zabiegów leczniczych i profilaktycznych oraz stosowanych produktów leczniczych. Zakres, sposób prowadzenia oraz wzory ewidencji leczenia zwierząt i dokumentacji lekarsko-weterynaryjnej zostały określone przepisami rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 29 września 2011 r. w sprawie zakresu i sposobu prowadzenia dokumentacji lekarsko-weterynaryjnej i ewidencji leczenia zwierząt oraz wzorów tej dokumentacji i ewidencji (Dz. U. z 2011 r. Nr 224, poz. 1347). Zgodnie z przepisami ww. rozporządzenia, dokumentacja lekarsko – weterynaryjna prowadzona jest przez lekarza weterynarii w postaci papierowej lub elektronicznej książki leczenia zwierząt, w której znajdują się m. in. następujące informacje:

·data i godzina wykonania czynności lekarsko – weterynaryjnych,

·imię, nazwisko i adres posiadacza zwierzęcia,

·opis leczonego zwierzęcia, tj.: gatunek, płeć, rasa, wiek lub data urodzenia, maść oraz numer identyfikacyjny, jeżeli posiada,

·dane uzyskane z wywiadu lekarskiego,

·rozpoznanie albo wstępne rozpoznanie choroby,

·ilość, dawkowanie i sposób podania zastosowanego lub wydawanego na podstawie recepty lekarza weterynarii produktu leczniczego,

·wynik badania klinicznego i ewentualnie dodatkowych badań diagnostycznych, jeżeli zostały wykonane,

·zabiegi lecznicze lub profilaktyczne oraz zalecenia lekarskie.

Zapisy w książce leczenia w postaci papierowej lub w wydruku z książki leczenia zwierząt prowadzonej w postaci elektronicznej, powinny zostać potwierdzone pieczęcią i podpisem lekarza weterynarii. Powyższe wyczerpuje obowiązek prowadzenia dokumentacji lekarsko – weterynaryjnej w świetle obowiązujących przepisów prawa”.

Te ”zaświadczenia”, jak nazywają papiery (podobno) przedstawiane w Oddziałach ZKwP posiadacze psów, których uszy zostały poddane zabiegowi kopiowania, mają usprawiedliwiać okaleczenie każdego z tych zwierząt, chociaż kopiowanie nie jest zabiegiem medycznym. Wszystkie te informacje, które wymienia Pani W-kopiując treść mejla do artykułu pozostawiam tylko pierwszą literę nazwiska- znaleźć będzie można jedynie w przypadkach, w których zwierzęta poddano leczeniu, ale nie będą one dotyczyły przypadków kopiowania, czyli zabiegu czysto estetycznego.

Z odpowiedzi Głównego Inspektoratu Weterynarii wynika, że o ile osoba odpowiedzialna w sensie prawnym za danego psa, posiada poświadczone oryginalną pieczęcią i podpisem lekarza weterynarii dokumenty dotyczące zabiegu kopiowania, tj datę jego wykonania, adres placówki weterynaryjnej itp, oznacza to, iż posiada dokument potwierdzający nie to, że może bez przeszkód wystawiać psa na wystawach organizowanych przez prywatne stowarzyszenie ZKwP, ale że dokument ten jest dowodem na popełnienie przestępstwa przez danego lekarza weterynarii. Różnica jest jedynie taka, że w przypadkach, w których osoby prawnie za poszczególne psy odpowiadające posługują się ”zaświadczeniami” nieczytelnymi, spreparowanymi/sfałszowanymi, z których nie można odczytać ani nazwiska lekarza weterynarii ani adresu placówki weterynaryjnej, i z samej tylko treści ”zaświadczenia” dowiedzieć się kto z imienia i nazwiska, poza właścicielem psa, odpowiedzialny jest za okaleczenie danego zwierzęcia, ustalenie komu i kiedy właściciel zwierzęcia zapłacił za jago okaleczenie, będzie trudniejsze i czynności sprawdzające zajmą policji/prokuraturze więcej czasu.

Proszę także, by patrol policji, który podejmie interwencję podczas KLUBOWEJ WYSTAWY MOLOSÓW w dniu 13.09.2015r., prosił poszczególnych wystawców psów ras Dog Kanaryjski i Dog Argentyński o okazanie książeczek zdrowia każdego z psów, który widnieje w katalogu wystawy jako zwierzę na niej prezentowane, książeczki z aktualnymi, ”wbitymi do niej” obowiązkowymi szczepieniami oraz, by hodowcy i posiadacze psów pytani byli przez ten patrol o to czy posiadają zezwolenia na utrzymywanie psa rasy uznawanej za agresywną, a w przypadkach rozmów z hodowcami obu tych ras, by odnotowywali także to czy osoby te posiadają zezwolenie na prowadzenie hodowli psa rasy uznawanej za agresywną:

(http://www.infor.pl/prawo/gmina/pozwolenia/219395,Pozwolenie-na-posiadanie-psa-groznej-rasy.html).

Pragnę także Państwa poinformować, iż treść korespondencji, którą od ponad dwóch miesięcy prowadzę w sprawie kopiowania vel okaleczania psów z poszczególnymi stowarzyszeniami (w tym Związkiem Kynologicznym w Polsce), urzędami gmin/miast/dzielnic, a także Polskim Związkiem Łowieckim, Głównym Inspektoratem Weterynarii oraz Głównym Lekarzem Weterynarii, a teraz także i Komisariatem Policji Warszawa VII przy ulicy Grenadierów 73/75, który to uprzejmie proszę o przekazanie powyższej informacji/notatki drogą elektroniczną Komisariatowi Warszawa-Wesoła przy ul. Praskiego Pułku 21, przekazuję nie tylko mediom. Treść ta będzie stanowiła istotny składnik wniosku, który z pomocą fundacji i po konsultacji z prawnikiem nieformalny zespół, w którym działam, złoży do prokuratury.

Z wyrazami szacunku

Zuzanna Petrykowska

”Niestety”?

Niestety patrol, który pojawił się na wystawie nie był… merytorycznie przygotowany (jak obiecałam nagranie udostępnię, jeżeli uzyskam na to zgodę odpowiednich organów, gdyż upublicznianie wizerunków policjantów wykonujących obowiązki nie jest dozwolone). Nie zmienia to jednak faktu, że już samo pojawienie się panów policjantów podczas warszawskiej wystawy ”spięło tyłki” działacz(k)om i członk(ini)om stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce. Na razie musimy cieszyć się, iż wszystkie te ”niuńki” i ”kolesie”, którzy swoim szczeniakom uszka (i/lub ogonki) poobrzynali nie będą już mogły/ mogli się z nimi lansować w Polsce. Choć usłyszałam od jednej z pań działaczek warszawskiego ZKwP -mam to na filmie z wizyty patrolu policji na klubówce- tekst ”skąd pani wie, że ten pies nie był pomiędzy Włochami, a Polską np. w Rosji?” Wiecie, w Rosji obcinanie psom uszu jest ok… W Polsce jest nielegalne, we Włoszech również, ale np. w Rosji… W Rosji hulaj dusza… Teoretycznie można więc kupić psa, oberżnąć mu uszy w Rosji i przyjechać z nim do Polski. Na szczęście do Rosji trzeba mieć wizę, psy też mają paszporty (ach, te formalności… ). Wszystko jest do sprawdzenia. (Poza tym pies, o którym była mowa w Rosji nigdy nie był). Ale tekst pani działaczki obnażył wiele… W końcu pani ta nie broniła ”zaświadczeń” i kopiowania jako ”metody leczenia”. Czyżby zamiast tego, usiłując pokazać mi, że ”nie wiem o czym mówię”, niechcący przyznała, że członkowie ZKwP znają różne sposoby, by obowiązujący w Polsce zakaz obcinania psom uszu, ignorować poprzez ”fundowanie go” psom poza granicami Polski? Jeżeli ”obetniesz” psa w kraju, w którym jest to legalne, to nie ma problemu. Tylko, że żyjąc w Polsce podlegamy polskiemu prawu i każdy kto ma okaleczonego psa musi być w stanie pokazać dokumenty, które jednoznacznie uwolnią go od zarzutu znęcania się.

Od 1go stycznia przyszłego roku fani psiaków z kopiowanymi uszami będą musieli z nimi jeździć za granicę, do krajów, w których kopiowanie jest legalne, ale moi Drodzy Czytelnicy pamiętajcie, iż członkowie plenum, które uchwaliło zakaz dotyczący TYLKO psów urodzonych w Polsce po 01. stycznia 2012r, i dopiero ostatnio uzupełniło komunikat o informację, iż w wystawach ZKwP nie będą mogły brać udziału także kopiowane psy (”importy”) z krajów objętych zakazem kopiowania*C, to także są hodowcy, min psów ras tradycyjnie okaleczanych zabiegiem kopiowania, np. Bokserów, Dobermanów…

ZKwP swoją najnowszą decyzją sprawił, że wielu tzw hodowców będzie teraz ze swoimi przydomkami uciekać za granicę np. do Hiszpanii, i rejestrować się w zagranicznych organizacjach kynologicznych należących do FCI. Pozując na hodowców, może hiszpańskich albo ukraińskich będą dalej, we własnym wyobrażeniu, ”legalnie” nieszczęsnym presom bez RTG wykluczającym kalectwo dysplazji w przypadku Dogo Canario/ Presa Canario i Dogo Argentino oraz BAER TEST w przypadku tych drugich, obrzynać uszy, by psy lepiej się sprzedawały, bo z obciętymi uszami groźniej wyglądają… I -uwaga, bo to jest naprawdę świetne: w myśl przepisów prywatnego stowarzyszenia ZKwP(sic!), które to tak pętają im istotę szarą, będą sobie mogli wystawiać psy na tych smętnych wystawach organizowanych w Polsce… Szkoda tylko, że ci głupcy nie potrafią pojąć, że sprzyjające ”obchodzeniu” praw zwierząt przepisy prywatnego stowarzyszenia, nie są nadrzędnymi dla przepisów ustawowych, które obowiązują obywateli państwa polskiego. Polscy tzw hodowcy, fanatycy obcinania psom uszu jeżeli chcą LEGALNIE psom uszy obrzynać, muszą wynieść się z Polski i gdzie indziej prowadzić swoje hodowle, zacząć ŻYĆ ze swoimi okaleczonymi psami w krajach, które z tego okaleczenia nie robią ”problemu”. Nie można prowadzić biznesu w Polsce, a podatków płacić np. w Wielkiej Brytanii . Trzeba przez większą część roku BYĆ i ŻYĆ w np. Wielkiej Brytanii, by móc płacić w niej podatki. ”Przeniesienie przydomka”, ale mieszkanie w Polsce i cięcie psów w Polsce albo tak samo nielegalnie np. na Słowacji, nie powoduje, że nielegalne okaleczenie psa przestaje być przestępstwem, bo świat nie kończy się na Związku Kynologicznym w Polsce i prowadzaniu psów na organizowane przez to stowarzyszenie wystawy. Chcesz okaleczać psa i nieć wywalone na przepisy, które obowiązują wszystkich obywateli RP? Wyprowadź się gdzieś, gdzie cięcie psów jest legalne, bo to, że ze swoim biznesem rozmnażania psów ”formalnie” uciekniesz do innego kraju, nie ma znaczenia jeśli żyjesz w Polsce.

Nie dość, że kopiowania zabrania polskie prawo, to FCI odsyła każdą zrzeszoną u siebie organizację, w tym ZKwP, do przepisów prawa obowiązujących w kraju, w którym dana organizacja np. prywatne stowarzyszenie ZKwP działa. I to jest kolejny przykład na to jak bardzo ZKwP lekceważy nie tylko prawo polskie, ale i przepisy organizacji, z którą ma podpisaną umowę.

Wątek ”importów”, czyli psów sprowadzonych do Polski z zagranicy jest …frapujący. Jeżeli ktokolwiek pomyślał, że oto nastał definitywny koniec promowania na wystawach organizowanych przez ZKwP okaleczanych psów, to się bardzo pomylił! Ale wszystko jest do zrobienia, wystarczy tylko chcieć. Np. Węgry też kwalifikują kopiowanie jako zabieg nielegalny. Masz psa z Węgier, to kto, kiedy i dlaczego poddał go zabiegowi kopiowania? Przyjechał ”cięty”? Masz ”zaświadczenie”? No dobra, nie ”zaświadczenie”, jakiś naprawdę posiadający wartość ”papier”, że pies nie ma naturalnych uszu nie ze względu na okaleczenie, ale z innego powodu. Jest możliwe, że zagraniczni hodowcy także łamią prawo obowiązujące w ich krajach, dlatego należy upewnić się czy ktokolwiek w ZKwP dba, pyta o tzw importy z obciętymi uszami? O możliwe do zweryfikowania ”zaświadczenia” dotyczące tych psów? A import z Włoch? Czy gdyby zapytać włoskiego hodowcę o kopiowane uszy psa z jego przydomkiem, wziąłby na sobie ciężar nielegalności ”zabiegu”, czy przyznałby, że psa sprzedał kompletnego?

Komunikat, który w ostatnim czasie pojawił się na oficjalnej stronie Związku Kynologicznego w Polsce *D mówi, że zakaz wystawiania dotyczyć ma także psów importowanych z krajów, w których również obowiązuje zakaz kopiowania. Być może pojawienie się tego komunikatu wynika z przebłysku zainteresowania Głównego Lekarza Weterynarii sprawą obcinania uszu psom zarejestrowanym w ZKwP… Może komunikat należy wiązać z informacją, którą raczyła, drogą elektroniczną, przekazać mi pani Katarzyna W-w treści artykułu pozostawiam tylko pierwszą literę nazwiska- korespondująca ze mną w imieniu Głównego Lekarza Weterynarii? *5, *6. Może. W każdym razie odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że warto pisać.

Szkoda tylko, że w swoim komunikacie ZKwP nie podał do wiadomości zainteresowanym pełnej listy krajów, w których kopiowanie, czyli obcinanie psom uszu ze względów estetycznych jest przestępstwem. Jak z doświadczenia wiemy, polskim fanatykom obrzynania psom uszu, należy taką listę podać w sposób niebudzący już nawet u nich absolutnie żadnych wątpliwości.

I jeszcze ci cwaniacy co to niby hodują na spółkę z kimś z kraju, w którym kopiowanie nie jest nielegalne… I potem, psiaki, choć uszka mają obcinane w Polsce -czyli bezprawnie- ”oficjalnie” uszy miały zrobione gdzieś-tam… bo się niby tam-gdzieś urodziły… Swoją drogą, Moi Drodzy, jak to jest? Hodowca psów typu presa, rasy znajdującej się w Polsce na liście ras uznawanych za agresywne, będący równocześnie weterynarzem, ”mocnym” działaczem ”swojego” oddziału ZKwP, współpracuje z zagranicznym hodowcą… Przekazawszy swój przydomek małżonce, presy rozmnaża teraz ”na przydomek” wspólnika, choć psy trzyma i sprzedaje w Polsce… Czy ten hodowca ma te psy, które PRZEBYWAJĄ NA TERENIE RP zarejestrowane w odpowiednim urzędzie? Czy ma pozwolenie na prowadzenie hodowli psów rasy w Polsce uznawanej za agresywną, bo przecież już nawet ”tylko” posiadając psa ”z listy” musimy mieć na niego pozwolenie, i czy odpowiedni urząd wie ile pod wskazanym przez hodowcę adresem, psów przebywa? W jakim te zwierzęta są stanie? Ile z tych psów ma oberżnięte uszy i jak to wszystko razem ma się do przepisów prawa obowiązującego w Polsce? Jak długo jeszcze ma trwać sytuacja, w której to prawo dotyczące rozmnażania, trzymania, sprzedawania etc. psów w Polsce, szczególnie psów ras uznawanych za agresywne, mają stanowić korporacyjne zwyczaje ”wypracowane” przez, jak pokazuje choćby ten komunikat*E, szkodzące psom nawyki członków monopolistycznego Związku Kynologicznego w Polsce i dlaczego dalej mielibyśmy godzić się na swoisty ”stan zastany”?

A skoro przy przydomkach jesteśmy

ZKwP nie widzi nic ”niestosownego” w tym, że przez kilka lat jakieś małżeństwo produkuje białe psy ”w typie rasy” (niektórzy nazywają takie psy po prostu ”kundlami”), które sprzedaje potem jako psy rasowe (jak te ze stowarzyszeń zrzeszonych w FCI*7), z których spora część okazuje się kaleka z powodu głuchoty i trafia do schronisk, i dla których organizuje się potem ”wydarzenia” na fejsbuku, i przyjmuje w swoje szeregi osoby, które po prostu przyczyniają się do cierpienia psów poprzez beztroskie ich rozmnażanie. Kiedy, w końcu jedno z małżonków pragnie zostać członkiem ZKwP, żeby hodować pod jego egidą (mentalność bez zmian, ”wiedza” bez zmian, zmienia się tylko przydomek hodowlany…), podczas gdy drugie wciąż sprzedaje psy z przydomkiem stowarzyszenia ”z księżyca”, czyli spoza FCI, to to pierwsze zostaje przyjęte i osoba należąca do ZKwP kupuje sobie psa z hodowli należącej do FCI, i zostaje PEŁNOPRAWNYM CZŁONKIEM Związku Kynologicznego w Polsce, choć drugie z małżonków wciąż handluje ”białymi w typie rasy”. ”Dzwoni wam”, że coś tu z etyką nie jest w porządku, prawda? Potem osoba znana wciąż jako handlująca ”psami w typie rasy” występuje jako handler na wystawie organizowanej przez ZKwP (dla ZKwP to też żaden problem) i prezentuje psa swojej ”drugiej połówki”, psa naprawdę rasowego, bo posiadającego rodowód honorowany przez FCI, mimo że sama wciąż w ofercie sprzedaży ma psy z pochodzeniem trudnym/ ciężkim do zweryfikowania (Czy weryfikacja w ogóle jest możliwa?). Oburzające? To mało powiedziane. Zrozumcie to: jedno rozmnaża psy ”w typie rasy”, a drugie jest hodowcą w ZKwP… Jedno z małżonków może należeć do jakiegoś stowarzyszenia, rozmnażalni nienależącej do żadnej z liczących się federacji kynologicznych, jak FCI lub ACW, a drugie może być członkiem ZKwP i władze ZKwP nie widzą w tym żadnego problemu etycznego. Najwyraźniej nie ma ograniczeń… A jak tak, to wiadomo co się liczy… Many, many, many…

Papier przyjmie wszystko. Straszna żenada to hodowanie ”a’la Polaczek”… Oberżnąć uszy to podstawa, co tam BAER TEST, co tam RTG w kierunku wykluczenia dysplazji… Tylko przykre, że głupców wśród nabywców psów jest wciąż aż tak wielu…

Moi Drodzy Czytelnicy namawiam was gorąco, byście informowali odpowiednie organa (policję, prokuraturę po prostu) o każdorazowym przypadku prezentowania na wystawie psa poddanego ”zabiegowi” kopiowania, czyli psa z obciętymi uszami i/ lub ogonem. Znacie to powiedzenie, że najgorsza jest obojętność ludzi dobrych? Jest w nim bardzo wiele prawdy. Nie jest ważne, że Związek Kynologiczny w Polsce od przyszłego roku nie będzie pozwalał prezentować podczas organizowanych przez siebie wystaw, większości znanych z fejsika, okaleczonych psów. Hodowcy, którzy poddali swoje psy ”zabiegowi” kopiowania, wciąż mogą używać ich w hodowli, co oznacza, że wciąż mogą czerpać z nich korzyści. Chodzi o to, by osoby, które nie badają psów, nie starają się poprawić ich dobrostanu, poprzez eliminowanie z hodowli zwierząt chorych/ kalekich, ludzie dla zysku narażający zwierzęta na cierpienie, osoby nagminnie łamiące OBOWIĄZUJĄCĄ Ustawę o Ochronie Zwierząt, poniosły konsekwencje swojego postępowania. To, że część okaleczonych psów przestanie być pokazywana na wystawach W POLSCE nie może być dla nich jedyną ”karą”. Są kretynki, gotowe formalnie ”odsprzedać” psiaka np. komuś z Serbii, żeby ”oficjalnie” pies był własnością nie-Polaka i uszy miał obcięte niby w Serbii, tylko po to by móc go wystawiać w Polsce… Są ludzie, którzy swoje psy ”sprzedali” za granicę i niby za granicą uszy psom obciął tamten chwilowy właściciel, bo Polak psy niby ”odkupił” zaraz po kopiowaniu uszu (psy nigdy nie były w tamtym kraju -psy, jak ludzie mają paszporty)…

Zakaz okaleczania psów ze względów estetycznych, a właśnie tym jest kopiowanie-obcinanie psom uszu (i/lub kurtyzowanie ogonów) obowiązuje w Polsce od lat. I ci wszyscy ludzie doskonale o tym wiedzą, po prostu nic sobie z tego nie robią. Wiedzą o tym wszystkie te pannice, tzw ”hodowczynie”, wie ”technik weterynarii”, a mimo to łamie Ustawę o Ochronie Zwierząt. Bezczelnie prezentuje wyniki swojego działania na swoim i przyjaciółki fejsbukowym profilu, zamieszczając zdjęcia okaleczonych szczeniąt z miotu, który powołała do życia, tylko osoba mająca w naprawdę głębokim poważaniu treść zapisów Ustawy o Ochronie Zwierząt.

Wiedzą o tym, iż kopiowanie jest nielegalne także, a może PRZEDE WSZYSTKIM weterynarze będący członkami ZKwP, hodowcy, spece od ”obchodzenia” polskiego prawa poprzez tzw ”umowy hodowlane” i udawanie, że szczenięta rodzą się poza terenem RP i dlatego mają ”legalnie obcięte uszy”. I wiedzą o tym pnący się po szczebelkach w ZKwP, początkujący działacze. Kopiowanie, obcinanie uszu psom, bo tak ”lepiej wyglądają”, ”tak lubimy i już” jest nielegalne. Osoby ‚decyzyjne’ w ZKwP postanowiły ‚odciąć’ się, tj to stowarzyszenie od problemu nielegalnego obcinania psom uszu, poprzez niepoparty żadnym wyjaśnieniem komunikat, że od 01 stycznia 2016r. urodzone w Polsce, po 01 stycznia 2012r. psy z obciętymi uszami i/lub ogonami nie będą mogły brać udziału w wystawach, które to stowarzyszenie organizuje. W ww komunikacie nie pojawia się słówko na temat ”zaświadczeń”, które przez prawie cztery ostatnie lata związek Kynologiczny w Polsce tak chętnie akceptował i teraz nagle akceptować przestał

ZKwP ”wypiął się na ”zaświadczenia” mówiące, iż ”wyjątkowo”, kolejny pies, z tej samej hodowli, miał ”chore uszy” (Sic! Czyli Polacy wykreowali nowy problem u psów typu presa, inny niż typowa dla DA głuchota -fascynujące!), ”został napadnięty przez innego psa i dotkliwie pogryziony” (Nie odpuściłabym! Przecież taki szczeniak ma rynkową wartość sięgającą powyżej 6 tys złotych, nawet ponad 2 tys euro! A poza tym cierpiał, przecież właściciel go -podobno- ”kocha”. No i jeszcze kwestia narażania psiaka na ryzyko wynikające z pełnego uśpienia takiego młodego organizmu, przecież szczeniak mógł się nie obudzić z narkozy! Gdzie była policja?! Gdzie zdjęcia ze zdarzenia?! Świadkowie?! Aaa… ”na posesji u samego hodowcy” się to zdarzyło… Hm… A który to już raz? Odebrać mu psy! Jeżeli dorosłe ciągle atakują szczeniaki, to z dorosłymi coś jest bardzo psychicznie ”nie ok”…) Reakcja ”kochających psy” tzw hodowców była taka *8 i reszta numerków…

Hodowcy, którzy dotąd stawali na głowie, by zaświadczenia na potrzeby wystaw organizowanych przez ZKwP dla poszczególnych okaleczonych psów ”załatwiać”, nie wiedzą co się stało. Pomóżmy im to wyjaśnić. Składajmy wnioski do prokuratury i domagajmy się kontroli dokumentów dotyczących procederu tzw kopiowania (obcinania) uszu psom i tzw kurtyzowania (obcinania) ogonów. Poczytajcie screen’y znajdujące się na końcu artykułu, te z publicznego wydarzenia na fejsbuku, które szybko przekształcone zostało z tajną grupę… I przestańcie mieć złudzenia.

Domagajcie się kontroli Drodzy Czytelnicy już nawet nie jako miłośnicy psów czy ”społeczeństwo”, ale po prostu jako ludzie, którzy chcąc nie chcąc, część swoich dochodów (w podatkach) przeznaczają na utrzymywanie schronisk, do których trafiają rasowe psy, bez ograniczeń, nieustanowionych prawnie, nie przez PRYWATNE STOWARZYSZENIE, ale NAPRAWDĘ autentycznych regulacji, ”produkowane’ przez członków Związku Kynologicznego w Polsce. Domagajcie się tego jako osoby, które pośrednio utrzymują takie przybytki (Pokazany w materiale TVN uwaga nie jest jedynym takim.) http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/gehenna-psow,178508.html.

Co? Nie chcecie finansować psich umieralni?

Nie macie ochoty fundować fajnego życia psim oprawcom?

Musimy zmienić prawo.

Nie zmienimy prawa bez zmiany aktualnej rzeczywistości, a żeby ją zmienić np. wprowadzić badania = zwiększyć odpowiedzialność psich ”producentów” za zwierzęta, które produkują, ograniczyć ilość tzw hodowli przez zmianę systemu podatkowego, z którego dziś korzystają ludzie rozmnażający psy (czas na wprowadzenie normalnych podatków dla tzw hodowców), i tym samym zmniejszyć ilość rasowych psów trafiających do schronisk. Musimy zmienić ”opiniodawców”/ ”konsultantów”, w których ręce dotąd trafiały wszystkie projekty zmian ustaw, dotyczących hodowli psów.

Musimy pokazać czym jest Związek Kynologiczny w Polsce, jak funkcjonuje, jakie panują w nim zwyczaje i nawyki.

Czas by prokuratura przyjrzała się ”zaświadczeniom” nagromadzonym w poszczególnych oddziałach prywatnego stowarzyszenia Związek Kynologiczny w Polsce i ”oddzieliła ziarna od plew”.

Polskie społeczeństwo ma prawo wiedzieć na jakich zasadach prowadzi się w Polsce hodowlę psów, jakie są z tego korzyści (jak się na hodowli psów zarabia), jakiej wysokości podatki płacą ludzie sprzedający rasowe psy, jak to jest z psami ras uznawanych za agresywne, czy ich hodowcy mają jakieś szczególne zobowiązania względem polskich obywateli itp. itd.

To się nie uda bez ”pospolitego ruszenia” prawdziwych miłośników psów.

Tzw hodowcy, szczególnie hodowcy psów typu presa, ale nie tylko tych (to środowisko znam i wiem, jak wiele psów tych jest okaleczanych, ale proceder dotyczy wciąż także Owczarków Środkowoazjatyckich, TTB, Bokserów, Dobermanów i przedstawicieli wielu innych ras), bezwstydnie obnoszą się na swoich fejsbukowych profilach ze zdjęciami okaleczonych psów, nierzadko nawet szczeniąt z jeszcze ”plasterkowanymi” uszkami. Poszperajcie na fejsbuku, poszukajcie w najpopularniejszych hodowlach Dogo Canario/Presa Canario, Dogo Argentino i w hodowlach, w których rozmnażane są psy innych ras, przekonajcie się ilu z tych, którzy tak chętnie rżną ”ukochanym” (choć nieprzebadanym) psom, uszy, jest prominentnymi albo tylko ”pnącymi się”, działaczami Związku Kynologicznego w Polsce… Ci ludzie nie stawiają na pierwszym miejscu dobrostanu psów, można odnieść wrażenie, że nie obchodzi ich nic poza wyglądem, a konkretnie wyglądem psich uszu i równocześnie określają wszystkich, którzy należą do innych działających w Polsce organizacji kynologicznych mianem pseudo hodowców -sic! Nie starają się minimalizować problemu jednostronnej głuchoty (gdzie uchwały i wymogi hodowlane?!), nie walczą z dysplazją (gdzie uchwały i wymogi hodowlane?!), nie robią tego, co jest nie tylko legalne, ale przede wszystkim DOBRE dla psów. Zamiast tego są w stanie ryzykować życiem szczeniąt tylko po to, by obciąć im uszy i sprzedać zazwyczaj nieprzebadane psiaki, po także zwyczajowo nieprzebadanych rodzicach, i to ze sporym zyskiem… Żądajcie od hodowców psów informacji o wynikach badań ich psów, badań w kierunku dysplazji stawów biodrowych i łokciowych, głuchoty, wad serca, problemów z oczami (odklejająca się siatkówka), itp. a przekonacie się, że jedynie nikła część tych ludzi swoje psy bada!

Nie jest normalną sytuacja, w której poszczególne fundacje zajmują się ”ratowaniem” psów poszczególnych ras. Jeżeli rasowe psy zapełniają schroniska, to znaczy, że coś jest bardzo nie w porządku: tzw hodowcy PRODUKUJĄ zbyt dużą ilość psów i nie są w stanie zapewnić im odpowiednich opiekunów.

Jest tylko jeden sposób na zmianę prawa i spowodowanie, by rasowe psy, a więc psy niby nierozmnażane przypadkowo, tylko niby wyselekcjonowane do rozmnażania, rozmnażane przez ludzi należących do najstarszej w Polsce i cieszącej się największym -na jakiej podstawie?! wymogów hodowlanych?!- zaufaniem społecznym, organizacji kynologicznej, nie trafiały do schronisk i fundacji.

Przy okazji zaznaczyć należy, że w schroniskach, ”pod opieka fundacji” znajdują się także ”rasowe psy” urodzone w pseudo hodowlach, które nie podlegają FCI ani żadnej innej, konkurencyjnej dla FCI organizacji zrzeszającej kynologiczne stowarzyszenia. Psy z pseudo hodowli, które po Nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt, czyli po 01 stycznia 2012r., przekształciły się w różnej maści ”stowarzyszenia”. W tym miejscu musimy więc zadać sobie pytanie czym różnią się od siebie poszczególne tzw rasowe psy zapełniające dziś schroniska? Czyli czym w istocie różnią się hodowcy zrzeszeni w ZKwP, których psy trafiają do schronisk, od psich producentów niepodlegających nie tylko ZKwP ale i niepodlegających FCI czy innej kynologicznej organizacji o światowej renomie? Psy pochodzące od hodowców zrzeszonych w ZKwP tkwią w schroniskach, w ”domach tymczasowych”, ”hotelach”, na opłacenie których za pomocą fejsbuka żebrzą nie rzadko po prostu pseudo fundacje a nie FUNDACJE, bądź też psiaki te są bohaterami wydarzeń na rzeczonym fejsbuku albo np. OLX, choć hodowcy ze Związku Kynologicznego w Polsce szczycą się tym, iż ”są odpowiedzialni za psy, które powołali do życia” i to niby nie tylko do chwili, w której inkasują za nie kwotę od Nabywcy…

Aby znacznie zmniejszyć zatrważające ilości trafiających do schronisk i ”pod skrzydła fundacji” rasowych psów należy podjąć działanie; uczulić polskie społeczeństwo na ogrom zjawiska jakim jest rozmnażanie przez tzw hodowców zrzeszonych przede wszystkim w cieszącym się największym zaufaniem społecznym i zabiegającym o monopol na rynku prywatnym stowarzyszeniu, psów kalekich. Psów które trafiają do nowych domów, i których właścicieli bardzo często, bardzo szybko przestaje być stać na opiekę nad nimi, konieczne do końca życia psa leczenie albo po prostu nie radzą sobie z np. głuchymi Dogo Argentino, i te, z powodu swojego kalectwa, trafiają do schronisk i do ”fundacji”. Trzeba uświadomić sobie, że żyjemy w XXI wieku, rozmnażanie psów nie jest obowiązkiem, nie każdy musi być hodowcą, a chorych psów po prostu nie należy rozmnażać. Można wykluczać z hodowli osobniki obciążone wadami i minimalizować liczbę kalek, które zapychają potem domy ”statystycznych Kowalskich”, ”fundacyjne hoteliki”, czy schroniska, wystarczy przeprowadzać badania.

Trzeba też WYKLUCZYĆ z udziału w ‚aktywnym produkowaniu szczeniąt’ sporą część hodowców. Powiedzmy sobie szczerze: jest zbyt wielu ‚rozmnażaczy’ psów. Nie jesteśmy w trzecim świecie, każdy kto rozmnaża psy i komu zależy na ich dobrostanie, może trafić do specjalisty, który wykluczy u jego pary hodowlanej kalectwo. Jednak członkowie ZKwP w większości mają ”uczulenie” na temat badań i tylko mówią, że swoje stada hodowlane badają, ale nie pokazują certyfikowanych wyników wpisanych w rodowód, nie pokazują wyników opisanych przez specjalistów, dlatego nie należy im ufać. Nie można ufać ludziom, którzy zamiast minimalizować ryzyko kalectwa psów, które powołują do życia, łamią ich prawa, obrzynając im uszy i chwaląc się tym na fejsbuku, a hodowców spoza ZKwP wyzywają od ”pseuduchów”.

Nie można ufać temu środowisku ”na słowo” także z powodu tego jak bardzo broni się ono przed wprowadzeniem obowiązkowych badań DNA (Gdzie uchwały? Dlaczego tak opornie to idzie?)…

Z wymogiem badań DNA, które potwierdzałyby albo wykluczały treś zawartą w metrykach a potem rodowodach, skończyłoby się tzw ”podkładanie miotów” (inna suka wpisana w rodowody jako matka szczeniąt, a inna suka w istocie je rodzi…), krycie suk innymi psami niż wymieniony w rodowodzie reproduktor i ”dokrywanie” suk innym psem/psami -a to ma teraz miejsce i niektórzy z was, którzy teraz ten tekst czytają DOKŁADNIE wiedzą, że piszę właśnie o nich. Z obowiązkowymi testami DNA musiałoby wreszcie być w 100%ach UCZCIWIE. Tzw hodowcy z ZKwP ciągle narzekają, jak to wszystko, te badania, wszystkie te ”dodatkowe wymogi” ”straszliwie dużo by ich kosztowały”… Jak wiele musieliby ”dokładać”… A przecież oni na pieskach chcieliby tylko zarabiać… A to podobno jest ”amatorska hodowla psów rasowych” (Wiecie, oficjalnie w Polsce na hodowli zwierząt towarzyszących się nie zarabia… Skumajcie to). Należy wprowadzić DODATKOWE WYMOGI HODOWLANE, bo tylko to może ograniczyć ilość producentów rasowych psów i podnieść poziom prawdziwej hodowli. Hodowla rasowych psów to miała być PASJA, nie biznes.

Proszę Was gorąco: wspierajmy tych nielicznych hodowców, ras ”tradycyjnie” w Polsce (i poza naszym krajem) okaleczanych ”zabiegami” obcinania uszu i/lub ogonów, którzy psów przychodzących na świat w ich hodowlach nie okaleczają! (Mam na myśli także hodowców spoza ZKwP). Wspierajmy też tych NIELICZNYCH sędziów kynologicznych mających ODWAGĘ do zwracania uwagi na to, że występujące na ringu psy są okaleczone zabiegiem w Polsce (i praktycznie w UE) NIELEGALNYM. Być może do końca tego roku nie zdarzy się już sytuacja, w której sędzia ODMÓWI sędziowania psów okaleczonych i nakaże zejść z ringu osobom prezentującym okaleczone zwierzęta, ale wspierajmy tych, którzy szanują prawo. Nie możemy liczyć na asystentów kynologicznych, nie tylko dlatego, że regulamin ZKwP nie daje im zbyt dużych praw na ringu, ale również dlatego, że niektórzy z nich, szczeniaczkom przychodzącym na świat w ich własnych hodowlach, obrzynają uszy, tzn ktoś za nich to robi…

Możecie mieć wpływ

Chodzicie na wystawy? Oglądacie całe to show? W takim razie za każdym razem, kiedy na ringu oglądacie psa, szczególnie szczeniaka z obciętymi uszami i/lub ogonem pamiętajcie, że istnieje bardzo, bardzo duża szansa, na to, że jego uszy przestały być naturalne niezgodnie z prawem. Domagajcie się, jako widzowie albo po prostu miłośnicy psów i ludzie, którzy przestrzegają prawa, wyjaśnienia na jakiej podstawie prezentowany na ringu pies ma obcięte uszy i/lub ogon. Pytajcie o nazwisko weterynarza, który psa ciął. Żądajcie okazania ”zaświadczenia”. Jeżeli usłyszycie, że ”to nie wasza sprawa” (a zapewne tak będzie), że pies, tj. jego właściciel ”ma zaświadczenie”, dzwońcie na policję, proście o patrol interwencyjny. Macie prawo złożyć zawiadomienie odnośnie tego, że opierając się o znajomość polskich przepisów oraz popularnych w części środowiska ZKwP zwyczajów dotyczących okaleczania psów pewnych ras, mniemacie, iż w oddziale ZKwP do którego należy dany hodowca i/lub posiadacz danego psa/suki, przechowywane jest pseudo zaświadczenie niby wyjaśniające w jakich okolicznościach, tj gdzie, kiedy i kto przeprowadził na tym zwierzęciu zakazany polskim prawem zabieg. I że domagacie się, podejrzewając iż owo ”zaświadczenie” jest spreparowane i obciąża lekarza weterynarii, którym z okaleczaniem psów nie ma nic wspólnego, by uprawnione do tego organy państwowe zweryfikowały treść owego ”zaświadczenia” a w przypadku, gdy ”zabieg przeprowadzony był za granicą”, aby zweryfikowano tę informację na podstawie paszportu psa. Tak samo postąpić możecie, gdy okaleczone psy oglądacie w mediach społecznościowych. Wystarczy zrobić tzw zrzut ekranu. Dokładnie opisać problem -policja nie siedzi na FB i kynologia to nie ich dziedzina -złożyć zawiadomienie. W poszczególnych oddziałach ZKwP tych pseudo zaświadczeń jest od groma… Pamiętajcie:

Art. 6.1a. Zabrania się znęcania nad zwierzętami.

2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:

1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 r. o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych, w tym znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie, a także wszelkie zabiegi mające na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywane w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia, a w szczególności przycinanie psom uszu i ogonów (kopiowanie)”.

A jeżeli usłyszycie jakieś bzdury o art. 27 UoOZ, tym bardziej nie odpuszczajcie, nawet jeżeli te bzdury będzie opowiadał wam ktoś ”decyzyjny”.

Domagajmy się, jako miłośnicy psów i tzw społeczeństwo DODATKOWYCH WYMOGÓW HODOWLANYCH, a drastycznie spadnie ilość ‚rozmnażaczy’ zarabiających na psiej krzywdzie. Mniej psów będzie trafiało do schronisk i poprawi się jakość/ ZDROWIE rozmnażanych w Polsce rasowych psów.

A jak już o finansach zahaczyliśmy… Należy także uczulić miłośników zwierząt na kwestię opodatkowania hodowli zwierząt towarzyszących, nie tylko psów, ale i kotów rasowych, koni, ptaków… Czy statystyczny Kowalski ma świadomość w jaki sposób rozlicza się hodowca rozmnażający psy z tego ile na każdym z nich zarobił? Czy typowy Polak wie ile podatku odprowadza tzw hodowca, który w ciągu roku, z powiedzmy 3 różnych suk ma trzy mioty, w każdym np. (tak plus-minus) po 7 szczeniąt, z których każde sprzedaje za nie mniej niż 3 tysiące złotych? Przy czym warto wspomnieć, że obciążone ciężką dysplazją szczenięta Doga Kanaryjskiego po nieprzebadanych rodzicach sprzedawane są np. za 5000 tysięcy złotych i więcej… Doga Argentyńskiego, o którego wynikach HD i ED rodziców ani ich słuchu, o słuchu samego szczenięcia nie wspominając, nie nie wiadomo, też można w Polsce kupić za podobną kwotę… Mają Polacy tę ”ułańską fantazję” -szczególnie te barany, które tyle na ”koty w worku” kasy wywalają (Ludzie, serio tyle kasy i nawet BAER nie???)

Ile podatku płaci popularny tzw hodowca jeżeli w ciągu roku sprzeda 3×7 szczeniąt? Za te ”marne” 21 tysięcy? Ile musi odprowadzić podatku, jeżeli ze sprzedaży szczeniaków ”wpadło” mu 63 tysiące złotych? (Zaniżyłam tę kwotę, założyłam, że to są tylko złotówki, nie euro i wybrałam DOLNĄ granicę…)

Związek Kynologiczny w Polsce jest tylko prywatnym stowarzyszeniem i nie jest odpowiednią ”instytucją” do opiniowania zmian w Ustawie o Ochronie Zwierząt, a to do niego właśnie zazwyczaj kierowało Ministerstwo Rolnictwa wszelkie propozycje zmian dotyczących hodowli psów, a więc zwierząt towarzyszących, wszelkie interpelacje Ministerstwo pokazywało ZKwP. Czas to zmienić. Sposób jest prosty:

Namawiam was, byście wzięli sprawy w swoje ręce, wszyscy, którzy uważacie się za miłośników psów, zobaczcie wreszcie pełny obraz sytuacji. Zafundujmy Związkowi Kynologicznemu w Polsce KONTROLĘ, sprawmy, by prokuratura w końcu zaczęła interesować się zebraną w poszczególnych oddziałach ZkwP tzw dokumentacją, z której (podobno) wynika kto, kiedy i dlaczego poszczególnym psom obcinał uszy. Od 1997r. kopiowanie jest w Polsce zabronione, co więc zawierają ”zaświadczenia” chomikowane w Związku Kynologicznym w Polsce? Dlaczego w ZKwP nadal nie ma obowiązkowych badań DNA dla rozmnażanych psów? Dlaczego wciąż, pomimo lawiny skarg wpływających do Rzecznika Dyscyplinarnego od Nabywców szczeniaków obarczonych genetycznymi schorzeniami, ZKwP nie wprowadza nakazu podstawowych badań znacznie zmniejszających częstotliwość występowania poszczególnych rodzajów kalectwa u psów?

Zamiast tego Rzecznik Dyscyplinarny ZKwP odsyła osobę, która obdarzyła zaufaniem członka tego prywatnego stowarzyszenia do przepełnionego sądu cywilnego, by ta w ramach rękojmi za wady fizyczne usiłowała dojść swoich praw. Jest to o tyle podłe, że rękojmia, kiedy chodzi o zwierzęta, obowiązuje tylko 12 miesięcy, a w przypadku dysplazji dokładne oznaczenie jej stopnia możliwe jest dopiero od około 16-18 miesiąca życia psa. Półtoraroczne, kalekie z powodu dysplazji psy najczęściej są już po operacjach umożliwiających im w miarę normalne funkcjonowanie, choć w ich dokumentacji medycznej wciąż wpisane jest jedynie ”posiada cechy dysplazji”. Specjalista jest w stanie już u naprawdę młodego psa, na wczesnym etapie rozwoju zwyrodnień, stwierdzić, że ten ma dysplazję, ale jednoznacznie określić jej stopień może najwcześniej w ok 4 miesiące po tym jak proponowana przez ZKwP rękojmia przestaje działać…F*

Moi Drodzy, czas wyjść z Matrixa

ZKwP wytworzył klimat akceptacji/ komfortu ”obchodzenia” Ustawy o Ochronie zwierząt, jego członkowie wmówili wielu (WŁĄCZNIE ZE MNĄ), że słowo ”kopiowanie” określa zabieg mający podłoże medyczne, co jest NIEPRAWDĄ! Skończmy ściemy i zacznijmy naprawdę troszczyć się o psy!

Czyżby autentycznie było tak, że członkowie ZKwP wierzą, że najwyższą instancją w Polsce, która zajmuje się tematem ”psy” jako takim, jest ZKwP, zapominając przy tym, że związek Kynologiczny w Polsce to tylko prywatne stowarzyszenie? Członkowie ZKwP muszą przestrzegać polskiego prawa, a polskie prawo mówi, że obcinanie psom uszu ze względu na wygląd, KOPIOWANIE jest przestępstwem z zakresu znęcania się nad nimi.

ZKwP jest prywatnym stowarzyszeniem, któremu Ministerstwo Rolnictwa odsyłało ”do konsultacji” wszelkie projekty zmian ustaw dotyczących np. rozmnażania psów. W ten sposób wszystkie nowoczesne propozycje, wszystkie pomysły wprowadzania wymogów hodowlanych, do których zaliczałby się obowiązkowe badania DNA rodziców, eliminacja dysplazji itp. były, już w zarodku, niszczone przez speców od ”zaświadczeń”, wszelkie interpelacje dotyczące ”hodowli psów” trafiały właśnie do ZKwP. Jeżeli chcemy wprowadzić zmiany dobre dla psów, ale finansowo niekorzystne dla kynologicznego biznesu, najpierw musimy sprawić by SPOŁECZEŃSTWO zrozumiało wreszcie z czym mamy w istocie do czynienia. Musimy sprawić aby Związek Kynologiczny w Polsce przestał być sędzią we własnej sprawie. Dlaczego garstka tzw działaczy z ZKwP ma decydować o losie wszystkich psów w Polsce? (WTF?)

Tylko gdy obnażymy kulisy biznesu kynologicznego będziemy w stanie wprowadzić korzystne dla zwierzaków zmiany. Kochani niby dlaczego to ZKwP ma ”opiniować” projekty zmian w Ustawie o Ochronie Zwierząt? Czy ktoś z was był kiedykolwiek świadkiem tego jak odbywają się ”testy psychiczne” (element tzw kwalifikacji hodowlanej niektórych ras, których zaliczenie przez danego psa jest niezbędne, by mógł być rozmnażany)? Jeżeli nie to polecam 🙂 poprzyglądać się tzw specjalistom w akcji…

W PRL’u nikt nie zajmował się ”pieskami”, bo wszyscy zajęci byli budowaniem ‚krainy szczęśliwości’, powstał Związek Kynologiczny w Polsce …i tak sobie trwa do dziś. Choć PRL padł ZKwP trwa… Czy relikt poprzedniej epoki ma wyznaczać styl uprawiania kynologi (i rozliczania się z niej przed… Urzędem Skarbowym) w XXI wieku? Wolne żarty, ludziska, błagam 🙂 zacznijcie myśleć 🙂

Aby było wam łatwiej poczytajcie sobie posty z wydarzenia (screen’y na koniec wpisu), które utworzyli na fejsbuku fanatycy oberżniętych uszu. Wydarzenie było publiczne, więc państwo ”zwolennicy tradycji” szybko przeprowadzili się z dyskusjami o tym, jak przywrócić swobodę wystawiania okaleczonych psów na wystawach organizowanych przez ZKwP do tajnej grupy.

Jest kilka podstawowych spraw, z którymi należy się w najbliższej przyszłości zająć. Kluczowe są nie tylko obowiązkowe badania rozmnażanych psów, czy całkowity zakaz utrzymywania w Polsce i promowania podczas imprez kynologicznych zwierząt okaleczonych (przykład Szwajcarii). Mamy także FASYNUJĄCY temat PODATKÓW w świecie kynologii, czyli to dlaczego rozmnażanie psów to taki fajny biznes i dlaczego każda dziunia chce teraz ”hodować pieski”, zajmiemy się także sprawą utrzymywania psów ras uznawanych za agresywne. Do następnego 🙂

I jeszcze jedno: Proszę Państwa abyście nie mylili Polskiego Klubu Psa Rasowego z szeregiem innych, nie spełniających jakichkolwiek etycznych wymogów stowarzyszeń, zapamiętajcie po prostu, że Polski Klub Psa Rasowego jeszcze przed Nowelizacją Ustawy o Ochronie Zwierząt, bo już w roku 2010 postanowił uszanować obowiązujące w Polsce od 1997 roku prawo, nie rejestrując u siebie okaleczonych psów, a także, iż członkom Polskiego Klubu Psa Rasowego badania, do których z taką ”rezerwą” odnoszą się osoby ze Związku Kynologicznego w Polsce nie były i nie są straszne. Jeżeli więc nie interesują was wystawy organizowane przez należący do FCI Związek Kynologiczny w Polsce i jesteście absolutnie przekonani o tym, iż nigdy nie będziecie chcieli prezentować na nich swojego psa, to może warto kupić psa po przebadanych rodzicach, którzy zarejestrowani są w należącym do ACW (http://www.alianzfederation.org/), alternatywnej dla FCI organizacji kynologicznej, Polskim Klubie Psa Rasowego? (Na marginesie PKPR też organizuje wystawy.)

*1 odsłona 1 1na2odsłona 1 2na2

*2 osłona 2

*3 odsłona 3 1na2odsłona 3 2na2

*Aa g

*B, C, D komunikat

*Ekomunikat schorzenia

*Frekojmia

 

*4 wydarzonko publiczne

*5, g l w 01

g l w 02

*7 PODKREŚLAM: Polski Klub Psa Rasowego ma podpisaną umowę z http://www.alianzfederation.org/

*8 i reszta; 010220222426

Ja w styczniu 2015, zaślepiona zaufaniem do zaprzyjaźnionych hodowców, moich ”autorytetów”…

ja 01ja 02-vert i 3

ja 04ja 05

Teraz już wszyscy wiemy jak jest 🙂

 

Zuza Petrykowska 

Do udostępniania CAŁOŚCI tektu zachęcam 🙂

Kopiowanie i wykorzystywanie fragmentów tekstu oraz zdjęć bez zgody autora jest zabronione.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.