ĆWICZENIA PRAKTYCZNIE Z OBRONY TWIERDZEŃ O ”NIEUCZCIWOŚCI HODOWCY” – CZY JESTEŚ W STANIE OBRONIĆ SWOJĄ TEZĘ, KTÓRA BRZMI: ”HODOWCA OSZUKAŁ Z PREMEDYTACJĄ”? (JAK NIE KUPOWAĆ PSA RASOWEGO – CIĄG DALSZY)

Dostaję trochę mejli, z których wynika, że tzw hodowcy potrafią być niezłymi wielokropkami i za przesyłanie przez pokrzywdzonych dowodów na to, że zostali bezczelnie oszukani, dziękuję w imieniu miłośników psów, których wspólnie możemy przestrzec przed nieprzemyślanym wyborem ”hodowli”, wykorzystując min. w kolejnych wpisach materiały, które przesyłacie. Ale czasami dostaję też wiadomości, których treść idealnie nadaje się do tego, by wykorzystać ją jako przykład do uzmysłowienia potencjalnym kupującym ”psa rasowego” na ile min mogą nadepnąć (jeśli nie będą mieć się na baczności), gdy będą psa kupować. W styczniu przedstawiłam wam przykład zdumiewającej ”umowy kupna-sprzedaży psa rasowego”*, a teraz zdecydowałam, że pokażę wam treść wiadomości, którą otrzymałam kilka dni temu, bo w pewnym sensie ta wiadomość jest bardzo wyjątkowa. Jej wyjątkowość nie polega na ”ogólnikowo-tajemniczym” tonie 😉 w którym została sformułowana (pamiętajcie, że gdy czynicie hodowcy zarzuty, musicie być bardzo precyzyjni w określaniu tego co konkretnie mu zarzucacie i dlaczego), ale raczej na wybrzmiewającym z niej przekonaniu osoby piszącej o tym, że została ”oszukana”, podczas gdy – bazując na treści przekazanej mi przez autora w wiadomości – argumentów podtrzymujących tezę o ”oszukaniu przez hodowcę” ja się w tej wiadomości nie doczytałam. Więcej, autor mejla przyznał w nim, że, gdy przyjechał po odbiór psa, hodowca powiedział mu, że pies uległ wypadkowi… Tak więc uważam – bazując na treści przekazanej mi przez autora w wiadomości – że ten jakiś hodowca nie oszukał kupującego. Moim zdaniem – bazuję na treści przekazanej mi przez autora w wiadomości – hodowca wykorzystał fakt, iż kupujący płynął z nurtem (swego rodzaju bezwładność nabywcy z tej wiadomości także bije) i nie analizował sytuacji, w której uczestniczył i zaniedbał to, czego nie powinien był zaniedbać oraz, że możliwe jest, że kupującym kierowały emocje (coś w rodzaju ”Jaki śliczny szczeniaczek!”), a tam gdzie górę biorą emocje, rozsądek schodzi na dalszy plan… Praktycznie każde zdanie w tej wiadomości jest tezą (sformułowaną z nutą oburzenia i w klimacie ”to działo się poza moją kontrolą”), ale tezy można przecież kwestionować – i z pewnością to robiłby hodowca – a nabywca powinien umieć swojej tezy bronić. Czy nabywca będący autorem mejla o nieuczciwym hodowcy umiałby swojej tezy bronić? W moim przekonaniu treść, którą dziś wam przedstawię jest naprawdę warta uwagi – po każdym przeczytanym zdaniu a nawet w połowie każdego czytanego zdania migał mi znak zapytania. Łącznie tych znaków zapytania postawiłam 26.

*https://zuzpasjaodogoargentino.wordpress.com/2021/01/16/jak-nie-kupowac-psa-rasowego-umowa-kupna-sprzedazy-psa/.

Często rozgoryczonym nabywcom psów, które miały być zdrowe, ale okazało się, że zdrowe nie są, wydaje się, że ich pretensje są ”niepodważalnie słuszne” i ”nie do zakwestionowania”. Niestety, nawet obiektywnie (moralnie) słuszne pretensje mogą zostać zakwestionowane (pisałam wam o tym w tekstach o dysplazji: https://zuzpasjaodogoargentino.wordpress.com/2017/01/15/czesc-druga-odpowiedzi-na-najczesciej-zadawane-pytania-kierowane-do-dysplazja-w-dogo-canario-presa-canario-gdzie-podzialy-sie-etyka-i-empatia/), bo w Sądzie liczy się nie to co wiesz, ale to co możesz udowodnić (i hodowcy doskonale zdają sobie z tego sprawę). Odpuściłam piszącemu uwielbianą przez ”pomawianych” hodowców uwagę: ”Przecież hodowca nikogo nie zmuszał, żeby kupował tego psa”, ale hodowcy nie są tak mili jak ja. Ochoczo zakrzykują (zwłaszcza w social media) nabywców, którzy swoje żale prezentują mniej więcej tak, jak autor omawianej wiadomości – ten mejl to przede wszystkim przykład na to ”Jak nie formułować zarzutów wobec hodowcy”. I nie mają skrupułów, każąc gonić się tym, którzy istotnie: kupili od nich nie do końca zdrowe psy i/lub zostali przez nich z premedytacją oszukani. Hodowcy zawsze atakują – od ataku na nabywcę zaczynają lub na nim kończą, ale atak hodowcy od ”renomowanej hodowli” na nabywcę, który zgłasza ”problem”, to swego rodzaju norma. I dlatego właśnie chcę, żebyście przeczytali dzisiejszy wpis i zapamiętali raz na zawsze, że nie wystarczy się oburzyć i stwierdzić, że się zostało oszukanym przez hodowcę, by a) ktoś inny (w tym Sąd) przyznał wam rację b) wasze (czasem ewidentne) zaniedbanie miało przestać mieć znaczenie. Kiedy wychodzicie do świata ze swoimi żalami wobec hodowcy, nie róbcie tego w stylu zaprezentowanym w wiadomości, którą otrzymałam od Oszukanego przez hodowcę nabywcy, bo na dzień dobry leci w dół wasza wiarygodność.

(Przypominam też ten tekst: https://zuzpasjaodogoargentino.wordpress.com/2020/04/08/i-jedna-mala-zebra-jak-sie-nie-dac-wyrolowac-i-dlaczego-trzeba-czytac-umowy-ktore-sie-podpisuje-i-rodowody-psow-ktore-sie-kupuje/.)

Tak więc poprawiłam literówki i poniżej cytuję wam treść mojej odpowiedzi do autora wiadomości, któremu bardzo dziękuję, bo nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego szkieletu dla dzisiejszego wpisu 🙂 (Mam nadzieję, że nabywca, który do mnie napisał spojrzy na swoją sytuację z hodowcą chłodnym okiem i raz jeszcze ją przeanalizuje. Jeśli nie po to, by tym razem zobaczyć ją szerzej i wyciągnąć wnioski, które poprzednio mu umknęły, to dlatego, że warto jest wiedzieć jak na ”oczywistą premedytację hodowcy” może spojrzeć ktoś inny, zanim zacznie się angażować np. pieniądze np. w prawnika.)

Tadam!

”W jaki sposób możemy i powinniśmy zgłosić do ZKWP(1) rażące zaniedbania hodowcy(2), skrajnie nieetyczne postępowanie(3), jak i sprzedaż psa jako wystawowego(4) i zdrowego w pełni(5), gdy w rzeczywistości uległ on wypadkowi w hodowli(6) którego skutki zrujnowały życie(7) i zdrowie psa(8), a rokowania są tragiczne(9)? Posiadamy pełną dokumentację leczenia(10) i niepodważalne dowody(11). Zostaliśmy mówiąc wprost oszukani – gdyż świadomie(12) zatajono przed nami rzeczywisty stan zdrowia psa(13), przebieg leczenia po wypadku(14) oraz prawdziwą diagnozę(15). O samym wypadku dowiedzieliśmy się dopiero w chwili odebrania psa(16), zostaliśmy jednak zapewnieni(17), że jest zdrowy(18), a problem ruchowy w krótkim czasie ustanie(19). Dopiero niedawno wyszły na jaw(20) prawdziwe okoliczności sprawy(21) oraz uzyskaliśmy dowody na świadome zatajenie sprawy(22). Kupiliśmy psa z renomowanej hodowli(23), od sędziego kynologicznego z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem(24), od osoby cieszącej się dużym uznaniem w ZKWP(25). Dlatego oprócz podjęcia kroków prawnych jesteśmy przekonani, że również związek(26) powinien zostać poinformowany o sprawie.”

(1)Jaki jest cel w zgłaszaniu sprawy ZKwP? Na co liczycie/czego oczekujecie od ZKwP?

(2)”rażące zaniedbania hodowcy” – czyli co? W którym momencie, czego i w jaki sposób hodowca zaniedbał?

(3)”skrajnie nieetyczne postępowanie” – czyli co? W którym momencie hodowca postąpił nieetycznie i czym to się w waszym przekonaniu objawiło?

(4)”sprzedaż psa jako wystawowego” – z czego wynika, że ”hodowca sprzedał wam psa wystawowego”? Z jakiego dokumentu (umowy) to wynika? Gdzie jest napisane, że kupiliście psa wystawowego?

(5)”sprzedaż psa jako (…) zdrowego w pełni” – z czego wynika, że hodowca sprzedał wam psa ”zdrowego w pełni”? Z jakiego dokumentu (umowy) to wynika? Gdzie są wyniki badań określających stan zdrowia psa w dniu transakcji/podpisania umowy? Od jakich chorób i obciążeń, według tej dokumentacji medycznej pies był wolny?

(6)”w rzeczywistości uległ on wypadkowi w hodowli” – stwierdzenie oparte jest na istniejącym dokumencie? Jak doszło do ”wypadku”? Co to jest ten ”wypadek” – jak to słowo wy rozumiecie a jak rozumie je hodowca? Co to jest ”hodowla”, jako miejsce (praktycznie)? Gdzie (mieszkanie/dom/innego rodzaju zabudowania) mieści się hodowla? Co konkretnie wchodzi w skład ”terenu hodowli”? Miejsce, w którym hodowca mieszka? Teren wybiegu? Jak doszło do wypadku? (Odsyłam min. do treści Ustawy o Ochronie Zwierząt) Jak rozumiane/identyfikowane jest pojęcie ”wypadku w hodowli” przez hodowcę? Hodowca sam zajmuje się psami czy kogoś zatrudnia?

(7)”którego skutki zrujnowały życie(psa)” – co to w praktyce oznacza? Pies nie żyje? Czy ”tylko” nie może robić ”czegoś tam”? Przy czym pies sam w sobie nie mógł np. ”mieć planów na zostanie psim sportowcem”, bo to tylko zwierzę – nabywca psa mógł mieć plany co do przyszłości psa, tj. mógł planować, że pies używany będzie w określony sposób, np. jako towarzysz biegów. Czy przeznaczenie psa (zgodność towaru z umową vs. niezgodność towaru z umową) zostało ujęte w umowie kupna-sprzedaży psa?

(8)”którego skutki zrujnowały (…) zdrowie psa – co to w praktyce oznacza? Jaki był stan zdrowia psa (z dokumentów) w punkcie czasu, który obrany został przez was, jako punkt odniesienia? I co (zdarzenie/konkretna data?) jest dla was tym punktem odniesienia? Używacie stwierdzenia (”skutki zrujnowały (…) zdrowie psa”), z którego wynika, że zdrowie psa było jakieś (w tym wam znane), ale uległo pogorszeniu (względem stanu, w którym pies był w wybranym przez was jako punkt odniesienia momencie) – z jakich dokumentów to wnioskujecie?

(9)”rokowania są tragiczne” – tzn jakie?

(10)”Posiadamy pełną dokumentację leczenia” – od którego momentu na ”linii czasu” waszego posiadania tego psa? Chodzi o dokumenty wytworzone już po czasie, gdy pies trafił do was? Czy też weszliście w posiadanie dokumentów medycznych psa znajdujących się u weterynarzy, którzy zajmowali się nim, zanim wy nabyliście psa? Macie komplet dokumentów czy tylko ich część?

(11)”niepodważalne dowody” – na co konkretnie posiadacie dowody/dokumenty?

(12)”Zostaliśmy mówiąc wprost oszukani – gdyż świadomie” – co jest dowodem na to, że was oszukano i działano z celowością?

a:Co dokładnie wynika z dokumentów dotyczących sprzedaży wam psa przez hodowcę? Co zawiera umowa, którą wy podpisaliście?

b:Jakie dokumenty medyczne psa zostały wam przekazane wraz z tą umową?

c:O jakie dokumenty medyczne tego psa wy prosiliście hodowcę, by wam dał do wglądu i/lub udostępnił do sfotografowania i/lub skopiował i/lub przekazał wraz z umową?

d:W którym miejscu (na ”linii czasu”, którą odtworzyliście[?]) istnieje dowód (i czy macie go w rękach[?]) na świadome zatajenie przez hodowcę faktów dotyczących zdrowia sprzedanego wam psa? (Tj. że jakiś dokument istniał, ale hodowca go przed wami zataił i/lub stwierdził nieprawdę, przekazując wam, że taki dokument w ogóle nie powstał, np. stwierdzając, że nie odbyło się jakieś badanie psa lub nie został na nim przeprowadzony jakiś zabieg?)

e:Które konkretnie informacje o stanie zdrowia psa ponad wszelką wątpliwość, wynikającą z istniejącej (wytworzonej w placówkach medycyny weterynaryjnej) dokumentacji, hodowca posiadał lub wiedział o nich, że istnieją w placówkach medycyny weterynaryjnej w dniu transakcji, ale je przed wami zataił? Z czego, z jakiej dokumentacji wywodzicie premedytację w działaniu hodowcy?

f:hodowca nie mógł znać wyników badań, które nie zostały na psie przeprowadzone. (Tj. np. hodowca nie mógł posiadać wiedzy o wadach aparatu ruchu psa, jeśli nie skierował psa na badanie, którego celem było określenie stanu aparatu ruchu psa. Dlatego jeśli hodowca nie posiadał w dniu, w którym doszło do sprzedania wam psa wiedzy dotyczącej istnienia danego schorzenia u sprzedanego wam psa, nie można zarzucić mu premedytacji w działaniu.)

(13) jw.

(14) jw.

(15) jw.

(16”)O samym wypadku dowiedzieliśmy się dopiero w chwili odebrania psa” – czyli hodowca poinformował was, zanim do sfinalizowania transakcji doszło, iż pies doznał jakiegoś ”wypadku”, czyli, że ”uczestniczył w jakimś zdarzeniu, które miało negatywny wpływ na jego zdrowie” – zostaliście w ten sposób poinformowani, że w dniu, w którym do transakcji doszło, pies był towarem uszkodzonym, posiadającym wadę, ale i tak zdecydowaliście się go zakupić. Jakich dokumentów medycznych psa zażądaliście w tym momencie od hodowcy? Jeśli nie zażądaliście od hodowcy dokumentacji medycznej psa i nie znaliście faktycznego stanu jego zdrowia, to na jakiej podstawie uznaliście, że ”ze zdrowiem psa, którego kupujecie wszystko będzie w porządku”?

(17)”zostaliśmy jednak zapewnieni” – w jakiej formie? Skąd powzięliście pewność, iż ”zapewnienie” jest wiarygodne? Jakie dokumenty wam przedstawiono na poparcie tego stwierdzenia?

(18)”jest zdrowy” – na czym hodowca opierał swoje stwierdzenie? Jakie dokumenty wam przedstawił? Na jakie choroby pies nie cierpiał w dniu, w którym przeprowadzona została transakcja? Pojęcie ”zdrowy” jest tak szerokie, że jest całkowicie bezwartościowe. Zostaliście przecież poinformowani, że w dniu, w którym do transakcji doszło, pies był towarem uszkodzonym, posiadającym wadę. (#KodeksCywilny)

(19)”problem ruchowy w krótkim czasie ustanie” – na czym hodowca opierał swoje stwierdzenie? Jakie dokumenty wam przedstawił? Czy ”problem ruchowy” był dla was zauważalny w dniu, w którym dokonaliście zakupu psa? Zostaliście przecież poinformowani, że w dniu, w którym do transakcji doszło, pies był towarem uszkodzonym, posiadającym wadę. Czy wy mogliście zaobserwować, iż pies był towarem uszkodzonym, posiadającym wadę, ale i tak zdecydowaliście się go zakupić?

(20)”Dopiero niedawno wyszły na jaw”? Co konkretnie niedawno wyszło na jaw? Kiedy, po tym jak psa kupiliście, udaliście się z nim do weterynarza, by ustalić jego stan zdrowia? W jakim czasie od odebrania go od hodowcy wykonaliście pierwsze badania kontrolne (np. morfologię krwi)? Kiedy zweryfikowaliście twierdzenia hodowcy ze stanem faktycznym?

(21)”prawdziwe okoliczności sprawy” – tj. jakie? Jak na ”osi czasu” posiadania przez was psa plasują się te okoliczności, i które konkretnie są to okoliczności? To, że towar/pies był uszkodzony i posiadał wadę wiedzieliście przecież od hodowcy i to od dnia zakupu psa, bo sam hodowca powiedział wam o tym, zanim zdecydowaliście się psa odebrać. W jakim czasie od odebrania psa od hodowcy wykonaliście badania w kierunku ustalenia czy ”problem ruchowy” waszego psa ”sam minie”? Kiedy zweryfikowaliście twierdzenia hodowcy ze stanem faktycznym? Ile czasu upłynęło od chwili, w której ”coś was zaniepokoiło”, do momentu wizyty w gabinecie weterynaryjnym? Jak długo zadowalaliście się niepopartymi udostępnioną wam dokumentacją twierdzeniami hodowcy?

(22)”uzyskaliśmy dowody na świadome zatajenie sprawy” – tj. jakie dowody? Co i jak hodowca przed wami ”zataił”? Jak na ”osi czasu” posiadania przez was psa plasują się ”dowody na świadome zatajanie przed wami przez hodowcę informacji o stanie zdrowia psa”, i które konkretnie są to dowody, tj. z jakiego rodzaju i kiedy wytworzonej dokumentacji one pochodzą?

(23)”Kupiliśmy psa z renomowanej hodowli” – i co z tego? Przecież to tylko PR.

(24)”od sędziego kynologicznego z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem” – i co z tego? Przecież to tylko PR. ZKwP to stowarzyszenie amatorów, ci ludzie nie są specjalistami – proszę sobie przeczytać STATUT ZKwP.

(25)”od osoby cieszącej się dużym uznaniem w ZKWP” – jw.

(26)”jesteśmy przekonani, że również związek powinien zostać poinformowany o sprawie” – I? Czego oczekujecie od ZKwP, szczególnie zważywszy na wasze uwagi, przy których postawiłam numerki 23, 24, 25?

Jeśli macie uporządkowane wszystkie powyżej zaznaczone przez mnie kwestie i faktycznie macie bardzo szczegółową mapę ukazującą nieuczciwość hodowcy, to możecie pisać do ZKwP. Raczej od razu do ZG. Aczkolwiek, uważam, że nie ma to sensu. Moim zdaniem (bazuję na treści waszej wiadomości) hodowca nie zataił przed wami niczego. W przesłanej przez was do mnie treści zaznaczyliście, że hodowca powiedział wam, że pies uległ jakiemuś ”wypadkowi” i mniejsza o to co i kiedy się stało, bo zostaliście poinformowani, że coś niedobrego się stało, a mimo to i tak zdecydowaliście się psa kupić. Wasza wina polega na tym, że, podejmując decyzję typu ”mimo wszystko psa kupujemy”, ”uwierzyliście na słowo” hodowcy i nie ustaliliście w dniu zakupu psa co faktycznie zaszło, tj. nie zażądaliście przekazania wam dokumentacji medycznej psa i mówiąc wprost, obudziliście się z ręką w nocniku. Nie możecie obarczać winą za własne zaniedbanie (”ufanie na słowo honoru”, bo hodowla jest ”renomowana”, hodowca ”doświadczony i ceniony”) hodowcy, który gra tak, jak przeciwnik (nabywca) pozwala. Obstawiam, iż raczej, jeśli przekażecie dowody ZKwP, Związek zajmie się przygotowaniem jakiejś du*okryjki dla hodowcy, i, o ile ten naprawdę coś przed wami zataił i was okłamał, a nie jedynie wykorzystał wasz brak roztropności, nie skupi się na ”ukaraniu hodowcy”. Ja raczej przygotowałabym wniosek do Prokuratury w sprawie o oszustwo (i może wyłudzenie), a dopiero na końcu, gdy sprawa byłaby w toku i Sąd już mieliłby materiały, poinformowałabym ZKwP, że mają w swoim gronie oszusta (tym bardziej nie ma się co z tym spieszyć, że oni raczej wiedzą o ”nieprawidłowościach”, ale taką mają stylówę, że im się nie bardzo chce coś z tym robić). Ale to też tylko jeśli w istocie posiadacie dowody na to, że was oszukano a nie że czegoś nie dopilnowaliście.

Pozdrawiam”

Nie lubię grać roli adwokata diabła, ale mam nadzieję, że moje pytania zmotywowały osobę, która dokonała zakupu psa z ”renomowanej hodowli ZKwP” do ponownego przeanalizowania sytuacji i szczegółowego rozrysowania jej sobie na tzw linii czasu. Uważam, że tracenie energii i pieniędzy na ciąganie po sądach faceta, który zaznaczył, że w dniu, w którym kupujący psa odbierał, rzecz(pies) posiadała wadę, może okazać się pozbawione sensu. Aczkolwiek rozwinę wątki, które pominęłam w odpowiedzi do autora wiadomości

(1)&(26) Wiele osób coś sobie wyobraża na temat ZKwP*, a to jest tylko stowarzyszenie. I nawet, gdyby przyjąć, że są w tym stowarzyszeniu ”same anioły” (a przecież wiemy, że tak nie jest), to stowarzyszenie (i wynika to z ustaw) nie ma żadnych uprawnień, choćby przypominających uprawnienia instytucji państwowych i wszystko tam (w ZKwP) odbywa się na zasadzie dobrowolnych działań członków tej organizacji (z naciskiem na ”zaufanie” i ”ufanie w dobre intencje poszczególnych członków”).

Aby zrozumieć jakie ”obowiązki” względem ”społeczeństwa” ma ZKwP wystarczy przeczytać statut tej organizacji. Jeśli wydaje się wam, że ZKwP np. ”ma obowiązek zgłosić do Prokuratury” np. fakt, że ”ktoś, kto przez wiele lat należał do tej organizacji, ale już do niej nie należy, ale nie informuje o tej istotnej zmianie osób, którym oferuje i finalnie sprzedaje produkowane przez siebie szczeniaki, jako szczeniaki rasowe w myśl procedur ZKwP/FCI”, to się wam wydaje. Itd. Itp.

Z uwagi na to, że mnie od dawna nic się nie wydaje, gdy o ZKwP chodzi (”zaświadczenia o leczniczym kopiowaniu & ”kopiowanie to wada nabyta” to tylko najgłośniejsze przeboje), sprawa włosko-polskiego/polsko-włoskiego wału* podkręciła jeszcze moją świadomość na temat wiarygodności wspomnianej organizacji (np. Komisja hodowlana dostała szeroookie zapytanie w sprawie wiecie której 😉 i równie szeroko zlała je ciepłym moczem), pierwszą pytającą cyferkę postawiłam przy pomyśle ”zgłaszania hodowcy do ZKwP”

*Aby was nie przeciążać, drodzy czytelnicy, o ”zdolności ZKwP” do ”udzielania rzetelnych informacji na temat dokumentów psów, które brały udział w wystawach organizowanych na terenie RP przez ZKwP na przestrzeni +/- dekady”, napiszę wam w innym wpisie 🙂

A propos:

(11)&(17) Rzecz jasna, gdyby w przypadku, który dziś posłużył mi za pretekst do ponownego zwrócenia uwagi przyszłym nabywcom rasowych psów na co muszą uważać, gdy psy nabywają, doszło do sytuacji, w której osoba, która psa zakupiła, przelała kwotę stanowiącą zapłatę za psa na bankowy rachunek hodowcy lub przekazała hodowcy gotówkę stanowiącą zapłatę za psa, zanim pojawiła się w hodowli, by odebrać psiaka a do ”wypadku” doszłoby pomiędzy dokonaniem przelewu/przekazaniem zapłaty w formie gotówkowej a wizytą w hodowli w celu odbioru psa, uczciwy hodowca powinien był zmienić warunki umowy (i/lub zaoferować innego psa) albo co najmniej dopisać aneks do umowy istniejącej, w którym min. zawarłby swoje zobowiązanie do zadość uczynienia nabywcy, gdyby skutki ”wypadku” wpłynęły negatywnie na zobowiązania zawarte w umowie (np. pies traci łapę w wyniku amputacji i nie nadaje się już na show).

(4)”Sprzedaż psa JAKO wystawowego” możliwa jest tylko wtedy, gdy nabywa się osobnika z pełnym i prawidłowym zgryzem, w przypadku samców nie wnętra a gdy o rasy tradycyjnie cięte chodzi i pies ma być pokazywany w (min.) Polsce, musi być komplety, tj. mieć naturalne uszy i ogon. (Osobnika ciętego nie można oferować jako pełnowartościowego, w końcu samo ZKwP twierdzi, że kopiowanie to nabyta wada. A, i towar wadliwy powinien być oferowany jako tańszy 🙂 ) Pies może posiadać potencjał wystawowy albo tylko być ”sprzedany jako posiadający potencjał wystawowy” (są to dwie różne rzeczy, jednak z uwagi na przeważającą wagę uznaniowości w tej kwestii, nie można pozywać hodowcy za to, że ochłapa sprzedał jako osobnika z potencjałem, chyba, że ochłap dodatkowo jest np. nieprawidłowo umaszczony), ale to nie jest równoznaczne z tym, że gdy taki pies dorośnie będzie mógł brać udział w wystawach ZKwP/FCI. (Osobniki tchórzliwe i/lub agresywne także nie nadają się na wystawy.)

(5)”Zdrowy w pełni” – mocne przyrumaczenie 😉 Wszystkie badania oczne, sercowe, nerkowe, rtg wszystkich stawów, wykluczone jakiekolwiek alergie etc.?! Ten pies miał zrobione wszyyystkie badania(!) i dały one wyniki IDEALNE(!), które znane były hodowcy w dniu, w którym pies sprzedany został nabywcy? WOW!!! Ludzie 🙂 jeśli jakiś hodowca naprawdę wpisuje w umowę taki tekst albo mówi wam coś w stylu ”pies jest zdrowy w pełni” a wy to łykacie, to kogo za to winić? Przecież ”przykłady/przejawy zdrowia”, o których może wam uczciwie powiedzieć sprzedający, sprowadzają się do posiadanych przez niego wyników badań danego psa. Sprzedający/hodowca może wam co najwyżej pokazać dowody na to, że pies przeszedł szczepienia, które z uwagi na wiek powinien był już mieć wykonane albo wyniki np. morfologii krwi, a jeśli ”rasa jest bardziej wymagająca”, to pokaże wam ”standard niby obowiązkowy” przy rasie, którą rozmnaża. ”W pełni zdrowy” na umowie to napis na dropsach – fajnie brzmi, ale nic więcej. Pies, którego kupujecie może być wolny od konkretnych schorzeń i to wszystko. I tylko jeśli hodowca przedstawi wam opisane wyniki badań potwierdzających fakt bycia wolnym od danego schorzenia przez danego psa, będziecie wiedzieć, że pies nie cierpi np. na chorobę X. Sprzedawany wam pies może wyglądać zdrowo/na zdrowego, sprawiać wrażenie, że jest w dobrej formie, tj.: nie nosić oznak niedożywienia i/lub zarobaczenia, nie mieć problemów z oddychaniem (zauważalna duszność/nierówny, przyspieszony oddech), mieć skórę i sierść w dobrym stanie, oczy i nos bez podejrzanych wydzielin itp., ale to nie oznacza, że jest ”w pełni zdrowy”. Taki pies po prostu wygląda na zdrowego i prawdopodobnie nie jest chory w tym znaczeniu, że nie jest np. przeziębiony, ale nie oznacza to, że np. nie jest obciążony jakąś wadą np. serca. Jeśli hodowca ”gwarantuje, że pies jest w pełni zdrowy”, to was nabiera.

(12 f)Zawsze najbardziej lubiłam kawałki typu: ”Hodowca oświadcza, że u rodziców psa będącego przedmiotem umowy, nie stwierdzono występowania schorzeń dziedzicznych” – to bardzo wygodny myk ”hodowcy”, który moim zdaniem w praktyce należy czytać, jako informację, iż ”nie stwierdzono, bo nie starano się ich wykluczyć, bądź potwierdzić”. Oczywiście, nabywcy-żłótodzioby tego nie kleją i gdy trafiają na starego cwaniaka albo cwaniarę nie żądają do wglądu opisanych wyników jakichkolwiek badań rodziców szczeniąt, które kupują w przekonaniu, że oto właśnie nabywają ”towar najwyższej jakości”. Z pewnością zdarzają się hodowcy, którzy twierdzenie, iż ”u rodziców psa będącego przedmiotem umowy, nie stwierdzono występowania schorzeń dziedzicznych” uzupełniają o alfabetyczną listę konkretnych dziedzicznych schorzeń, od których rodzice danego szczeniaka są wolni, i nawet zdolni są tacy hodowcy poprzeć owo twierdzenie wynikami badań pary hodowlanej, udostępnianymi nabywcom, natomiast ewidentnie ten typ hodowców, to ogromna rzadkość. I jednego możecie być pewni: jeśli nie są wam wymieniane rodzaje schorzeń, od których nabywany przez was pies rzekomo ma być wolny i nie dostajecie do wglądu opisanych wyników badań rodziców tego nabywanego przez was psa (a w niektórych przypadkach samego psa), jesteście tekstem ”u rodziców psa będącego przedmiotem umowy, nie stwierdzono występowania schorzeń dziedzicznych” robieni w balona.

(19)Jeśli pies np. kulał, logiczne jest że nie mógł być ”całkowicie zdrowy” – z jakiegoś powodu kulał, czyli poruszał się anormalnie, czyli coś mu było, może coś poważnego(?), może coś niegroźnego(?), ale nie był w idealnej formie, skoro kulał.

Uczcie się na cudzych błędach

W kontekście kynologicznym mamy bardzo kulawe prawo i nabywca psa rasowego, jeśli zostanie oszukany przez hodowcę/sprzedającego/wydającego prawie zawsze stoi na przegranej pozycji i musi się bardzo, bardzo nagimnastykować, by być w stanie zawalczyć o swoje racje. Jednakowoż, w myśl Kodeksu Cywilnego Nabywca jest Konsumentem a Hodowca jest Przedsiębiorcą i tam, gdzie przepisy są… gdzie po prostu ich nie ma i zamiast jasnych i czytelnych zasad prawnych jest szara strefa, wkraczają przepisy kodeksu cywilnego, którymi możecie się posiłkować. Myślę, że ”Znany i Uznany Hodowca”, od którego zakupił psa autor mejla, doskonale zdaje sobie z tego sprawę i dlatego zaznaczył, że pies, którego kupującemu wydaje ”nie jest w formie”.

Ponieważ, nie mam żadnych szczegółowych informacji dotyczących tej sprawy i nie wiem jak naprawdę wygląda ”linia czasu” w tym przypadku, mogę mieć tylko nadzieję, że osoba, która do mnie napisała udźwignie ciężar sytuacji niezależnie od tego czy naprawdę ją oszukano, czy też była nieuważna i zaniedbała konieczność ochrony swoich interesów jako nabywcy psa rasowego, który to pies rzekomo miał być ”wystawowy” i ”w pełni zdrowy”.

Uznałam, że świetnym obrazkiem wpisu będą fotki umowy, o której w nim przypominam 🙂

Umowa to podstawa

Oczywiście nie taka umowa jak ta pokazana powyżej…

Na zakończenie dla zasady 🙂 przypomnę, że jeżeli sprzedający wam psa, osoba, która jest hodowcą (albo się za hodowcę podaje, a gdy przychodzi co do czego, to, gdy się spotykacie, okazuje się, że hodowcą jest jej mąż/koleżanka/córka albo cholera wie kto a ta osoba tylko ”pośredniczy”), miga się od sporządzenia umowy, nie chce spisywać umowy, denerwuje się tym, że wy chcecie spisać umowę, pogania was, gdy na kolanie piszecie treść umowy itp., itd., to wiedzcie, że za chwilę, o ile dacie tej osobie do ręki pieniądze albo zrobicie przelew na wskazane przez nią konto, jako zapłatę za psa, którego od niej kupujecie, albo wejdziecie z tym kimś w jakikolwiek ”kynologiczny układ”, zostaniecie wyrolowani. Trzymajcie się z dala od pseuduchów bojących się umów, pseuduchów odmawiających wam podania do umowy numeru dokumentu oraz aktualnego adresu. Uczcie się na cudzych błędach 🙂

Przy okazji

Przyzwyczailiśmy się w odniesieniu do osób, które podają się za hodowców psów rasowych, podczas gdy: w rzeczywistości rozmnażają psy o nieustalonym/nieweryfikowalnym pochodzeniu; swoje ”hodowle” prowadzą nie wiadomo gdzie, w jakiś dziwnych miejscach; (nierzadko) trzymają psy w złych warunkach; (dosyć często) nie należą do żadnej legalnie działającej organizacji hodowców (czego wymaga polskie prawo); i/lub udają, że obracają rzeczami ruchomymi-psami, tj. wchodzą w ich posiadanie i zbywają je (prowadzą handel psami) jako organizacje pomagające zwierzaczkom, używać określenia ”pseudohodowca”/ ”pseudo.hodowca”/ ”(pseudo)hodowca”, czasem zamieniając w nim literę ”w” na ”f” lub stosując inne wariacje, ale wiemy przecież, że takiego słowa w słowniku nie ma, nazywajmy więc rzeczy po imieniu: osoba, która rozmnaża psy poza strukturami jakiejkolwiek organizacji, której celem statutowym jest rozmnażanie psów i handluje tymi psami, wmawiając przy tym swoim klientom, że psy, które im sprzedaje są rasowe, prowadzi NIELEGALNĄ HODOWLĘ PSÓW – to jest karalne.

Zuza Petrykowska

zuzpasjaodogoargentino@gmail.com i kulturakynologiczna@gmail.com

Kopiowanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów tekstu bez zgody autora jest zabronione.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.